środa, 16 października 2013

Przypadki nie istnieją

Nie ma czegoś takiego jak zbieg okoliczności !!!
 

Dawno dawno temu, za górami, za lasami, ja mała Daria od czasu do czasu posługiwałam się zwrotami typu: "zbieg okoliczności", "przypadek", "zrządzenie losu"...

Jakby to powiedziała Rachel, bohaterka mojego ukochanego serialu "Friends"- były to czasy DAWNE ;)

Od tamtego momentu dużo się wydarzyło a moje postrzegania wielu aspektów życia zmieniło sie o 180 stopni. Sięgając pamięcią do przeszłości przyznać muszę, że bywało różnie. Raz łatwo, miło i przyjemnie a innym razem ciężko, płaczliwie i z ogromnym bólem w okolicy czakry serca. Teraz wiem jednak, że tak właśnie kształtuje się nasz duch i tak przebiega proces wewnętrznego dojrzewania. Tak wygląda życie :) 
Trzeba wyjść poza swoją strefę komfortu, trzeba walczyć ze swoim ego, trzeba pracować nad sobą, być gotowym na zmiany i z wdzięcznością przyjmować wszystko co się wydarza. Gdy zaczynamy tak myśleć okazuje się że łzy nie są takie słone, schody nie są za wysokie, ludzie nie są zbyt wymagający- wszystko wtedy jest w sam raz dla nas, idealne na naszą miarę :)


Wszystko dzieje się po coś. 

Wszystko w czym bierzemy udział- do czegoś prowadzi. 

Wszystko co jest naszym udziałem- jest częścią planu.

Każda spotkana osoba, każda sytuacja, każda wyciągnięta z życia lekcja, każda przeczytana mądrość, każda zasłyszana w przelocie piosenka- miała stać się naszym udziałem i dlatego się wydarzyła.

To, że byliśmy w miejscu X o porze Y i spotkaliśmy znajomego sprzed lat- to nie przypadek.

To, że uciekł nam autobus i czekając na kolejny znaleźliśmy na chodniku 100 zł.- to nie przypadek. 

To, że pomyśleliśmy o kimś kogo chcielibyśmy spotkać a potem go spotkaliśmy- to nie przypadek.

To, że mieliście smak na naleśniki a po powrocie do domu czekały na nas na stole- to nie przypadek.

To, że czytacie mojego bloga- to nie przypadek ;)


W codziennych sytuacjach gdy realizują się rzeczy o których powiedziałam na głos lub "tylko" o nich pomyślałam- uśmiecham się do siebie i mówię "chciałam to mam, proste":) 


Wczoraj widziałam się z moim przyjacielem, który na kilka dni przyjechał do Polski. Na koniec herbatkowania nie żegnaliśmy się zbyt wylewnie bo mieliśmy się widzieć dziś. 3 h po spotkaniu poszłam biegać. Było po 23:00 gdy na jednym z parkingów oddalonych 10 km od mojego domu widzę znany mi samochód a wewnątrz auta znaną mi bardzo dobrze twarz mojego przyjaciela :) 
Wymieniliśmy kilka zdań, na pożegnanie uśmiechów milion i... dziś w związku z tym i tamtym i jeszcze czymś innym spotkanie nie doszło do skutku :) Uśmiecham się szeroko na myśl o tej sytuacji, bo przecież właśnie dlatego ja znalazłam się wczoraj tam gdzie był On abyśmy mogli się ze sobą pożegnać. Według planu, którego jeszcze wczoraj nie znałam, dziś nie miało być nam dane się zobaczyć :)
 
Jakieś pytania jeszcze ? ;))

Daria :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz