poniedziałek, 27 stycznia 2014

Łzy to zmaterializowane emocje.

Łzy to zmaterializowane emocje. 

Łzy kojarzą się większości osób ze smutkiem, cierpieniem i innymi formami bólu.
Nawet teraz szukając w sieci zdjęcia, które odpowiadałoby moim wyobrażeniom tego o czym chce napisać napotkałam wyłącznie te które mają w sobie słowo: żal, rozłąka, udręka, sucha dusza. 

Dużo w tym prawdy bo przecież gdy nam smutno i gdy nam źle, gdy czujemy się bezsilni 
i zrezygnowani, gdy czujemy że coś straciliśmy albo przegapiliśmy świetną okazję, u osób bardziej wrażliwych łzy pojawiają się w "mgnieniu oka". U twardszych zawodników potrzeba więcej emocji, więcej czasu aby łezka zakręciła się w ich oku. Są i tacy którzy nie płaczą choć odczuwają podobnie do tych płaczących, taka ich natura i być może z czasem problem 
z wysuszeniem się oka ;)

Kobiety płaczą częściej, mężczyźni rzadziej- tak to już jest i jak świat światem tych prawideł nikt nie zmieni bo w sumie dlaczego by zmieniać naturę ludzką :)

Łzy wyrażają emocje.

Sama należę do osób, o których można by powiedzieć "płaczących za 5 innych" ;)  Łezka tu, łezka tam, nie czyni większej różnicy, chętnie się nimi dzielę ze światem ;)

Znając siebie i źródło mojego rozczulania się nad bajkami, melodramatami, szczęściem innych lub swoim, a czasem nad rozlanym mlekiem, mogę śmiało napisać, że dla mnie łzy to zmaterializowane myśli i odczucia, to projekcja stanu ducha, coś co oczyszcza duszę i to niekoniecznie w negatywnym znaczeniu. 

Przecież mnóstwo ludzi płacze z wielkiej radości, ze wzruszenia, z ogromu miłości, satysfakcji... Młode mamy płaczą przy pierwszym zębie dziecka i nie dlatego, że odczuwają ból wyżynania się ząbka ale dlatego, że widzą jak ich mały cud się rozwija.


Ile rodzajów emocji tyle łez, ile ludzi tyle emocji i tak się koło zamyka ;)


Dlatego łez nie trzeba się bać ani wstydzić bo łzy nas wyrażają tak samo jak uśmiech za którym większość przecież przepada.

Łez można się nauczyć gdy nauczymy się człowieka po którego policzku ta łza spływa.


P.S. Jako że nie znalazłam zdjęcia o pozytywnym wydźwięku załączam obrazek oka 
i kanalików łzowych. Taki dodatek dla tych którzy są ciekawi skąd się łzy biorą albo gdzie się chowają gdy ich nie widzimy ;)


Daria :)

wtorek, 21 stycznia 2014

Dwulicowość

Dwulicowi ludzie mają 2 twarze, a może i więcej ;)


Człowiek dwulicowy sam siebie do końca chyba nie zna. Używam słowa "chyba" bo przecież nie wiem jak jest naprawdę i wszystko co napiszę jest, jedynie i zarazem, zbieraniną moich przemyśleń i efektem rozmów międzyludzkich, które lubię prowadzić.
Taki ktoś być może nigdy siebie nie poznał, a może nie potrafi się zdecydować czy siebie takiego lubi więc tworzy różne scenariusze i jak kameleon dostosowuje się do warunków w których raz będzie mu lepiej być różowym albo niebieskim. Jest to naprawdę nie lada wyczyn pamiętać wszystkie zachowania i zagrania, no ale przecież skoro tym żyje na co dzień to tym się staje i z czasem może być mu z tym nawet dobrze. Mógł także zapomnieć już jaki jest skoro musi tyle razy w ciągu dnia czy życia udawać kogoś kim nie jest...
Dużo tu słowa "może" bo przecież jest tak wiele opcji, że wychodzenie z "jedynym słusznym" stwierdzeniem byłoby spłyceniem tematu i wielkim uproszczeniem.

Temat jest o tyle ciekawy, że zapewne dobrze nam wszystkim znany. Mniej lub bardziej ale wydaje mi się, że każdy z nas ma wyrobione zdanie na temat ludzi, którzy szczerość postrzegają w zależności od potrzeb chwili i osób ;)

Można ich oceniać, zastanawiać się dlaczego są tacy czy inni, dlaczego robią tak a nie inaczej, ale po co? Ich nie zmienimy, sami stracimy energię na rozwiązywanie tej mistycznej sprawy 
i rozkminki, które najprawdopodobniej zaprowadzą nas w  ślepy zaułek własnego umysłu.

Jeśli ktoś nam nie odpowiada, nie "czujemy" jego wibracji, nie mamy z nim wspólnych tematów, gdy czujemy się manipulowani i oszukiwani- odejdźmy i pozwólmy temu komuś być jakim jest. Nie chciejmy zmieniać ludzi na siłe tylko dlatego, że nie mieszczą się oni w naszych kanonach "piękna" i gustu.

Dbajmy o siebie, o relacje które nas budują i rozwijają a ludzi których "nie czujemy" zostawmy innym bo dla kogoś innego Ci ludzie mogą być "lekarstwem na całe zło" takimi jakimi są. 


Z wiatrakami można walczyć ale po co? ;)

Daria :)



środa, 15 stycznia 2014

Czekanie i cierpliwość

Człowiek całe życie na coś czeka !!!


Tak sobie myślę, że człowiek całe swoje życie na coś czeka. Czeka na wiosnę, na ferie zimowe, na porę lunchu, na kolekcję ciuchów w ulubionym sklepie, na miłość życia, na idealną pracę, na 5-cyfrową sumę konta bankowego... Czekamy. Jest to chyba wpisane w naszą naturę tak samo jak myślenie czy odruchy bezwarunkowe ;) Jesteśmy oczywiście przy tym mniej lub bardziej cierpliwi i w różny sposób wytrwali w dążeniu do celu gdy wychodzimy z założenia że szczęściu można troszkę pomóc :)

Jako że życie ma dla nas pakiet różnych niespodzianek, niczym torba św. Mikołaja, dostajemy to na co czekamy albo nie- tak jest i nie ma się na czym rozwodzić, fakty sa faktami. Prawdą jest bowiem to, że jest część tego ziemskiego świata i pewien pakiet zjawisk, których nigdy nie pojmiemy. Nie wszystko jest wytłumaczalne i pewne rzeczy dzieją się nie dlatego że je chcemy ale dlatego że są nam potrzebne w naszym stawaniu się mądrzejszym i bardziej świadomym. No ale do brzegu. Gdy zdamy sobie z tego sprawę to spada nam ciężar z serca ponieważ zdejmujemy z nas samych jednocześnie odpowiedzialność za idealne planowanie wszystkiego i trzymanie ręki na pulsie w razie "gdyby coś" ;)

Jednym czekanie przychodzi z większą a innym z mniejszą łatwością, to już wiemy 
i praktykujemy tak czy owak. Są ludzie którzy są tak niecierpliwi, że wszystko co się wokół nich dzieje, ma być "na wczoraj" ;) Tacy ludzie zawsze się spieszą i śladem po ich obecności w naszym otoczeniu jest świst powietrza który słyszymy w uszach. Nie do końca może wiedzą za czym gonią ale do tego właśnie się przyzwyczaili, tak żyją od dawna i inne życie nie jest w zasięgu ich planów. Jednym odpowiada to bardziej i Ci ludzie świetnie odnajdują się w ciągłym ruchu i rozgardiaszu (dla nich nie jest to rozgardiasz) a inni wytrzymują kilka dni, tygodni może miesięcy i dochodzą do wniosku że muszą odpocząć. To tak jak Forrest Gump po 3 latach 2 miesiącach 14 dniach i 16 godzinach biegania powiedział: "Zmęczyłem się. Chyba już wrócę do domu."

Pytanie nie brzmi czy dobrze że ktoś biegnie a inny truchta. Pytanie nie brzmi czy to dobrze że umie czekać czy jest zniecierpliwiony i zatroskany upływającym czasem.
Pytanie brzmi czy wiemy na co czekamy i czy potrafimy wykazać się cierpliwością?

Oba te słowa na literę "c" stojące po jednej stronie bieguna dają nam wewnętrzny spokój- czekamy, jesteśmy cierpliwi bo wiemy że nic nie przyspieszymy, że rzeczy dzieją się kiedy mają się dziać. Pozwala nam to na czerpanie przyjemności z obecnej chwili, bycie tu i teraz, docenianie obecnych wydarzeń i ludzi. Potrafimy wtedy zachwycać się drobiazgami bo mamy oczy szeroko otwarte. Czekamy ale jesteśmy spokojni bo co ma przyjść to przyjdzie a nasz czas jest teraz i to właśnie TERAZ należy go wykorzystywać.

Gdy czekamy "za bardzo" i "za często", życie nam umyka. Skupiamy się tak mocno na tym co ma być, że nie widzimy zmieniających się pór roku, ludzi na ulicy, zachodzącego słońca, własnych myśli. Niecierpliwość to nasz wewnętrzny opór na wszystko co jest inne niż to na co czekamy i choćby działy się cuda wokół, to nie dają nam one wielkiej radości i fascynacji.





Czekać trzeba umieć a cierpliwość jest sztuką i nie każdy ją jeszcze posiadł. 

Daria :)

środa, 1 stycznia 2014

Wdzięczność

Wdzięcznym możemy być za wszystko.


Wdzięczność jest we wszystkim czego doświadczamy w naszym życiu, we wszystkim czego dotykamy, z czym obcujemy, czego smakujemy i co kreujemy.
Ma ona wielką moc, moc przebaczania, doceniania, radowania się, moc świadomego brania udziału w naszym osobistym cudzie. Ma moc przyciągania, w ilości większej, tego za co jesteśmy wdzięczni i za co szczerze dziękujemy.

Jako, że jesteśmy różni, mamy inne potrzeby i inaczej postrzegamy świat, ludzi i dobra doczesne, to tym samym bardziej lub mniej świadomie doceniamy w naszym życiu zjawiska, których jesteśmy bohaterami. 

Tak, masz dom nad głową, pracę, pieniądze, znajomych, całkiem niezłe zdrowie i możesz sobie pomyśleć, że za co tu być wdzięcznym. Nie masz nic specjalnego, nie do końca lubisz swoją pracę a kasy nie masz wystarczająco dużo by spełniać swoje marzenia?
Oczywiście tylko w Twojej gestii leży to czy zaczniesz coś robić ze Twoją pracą i płynnością finansową- ale to już chyba wiesz ;)

Co jednak ważniejsze i znaczące w temacie tego wpisu to fakt, że choć nie do końca te rzeczy które masz dają Ci 100% zadowolenia to- posiadasz je, jesteś ich właścicielem. Masz ręce którymi możesz pracować, pisać, przyrządzać pyszne jedzenie. Masz pracę, która nie wymarzona, ale daje Ci chociażby zajęcie na 8 h, dzięki czemu nie nudzisz się i przez 8 h nie narzekasz jak to jest źle ;) Masz ludzi wokół siebie na których możesz liczyć i którzy staną za Tobą murem jeśli będzie tylko taka potrzeba. Masz gdzie mieszkać i nie odmrażasz stóp chodząc boso po zaśnieżonych ulicach...
Każdego dnia zdobywasz kolejne doświadczenia, kolekcjonujesz wspomnienia i emocje. Po każdej nocy przychodzi dzień, który ma dla Ciebie całą pulę niespodzianek i wrażeń. Za każdym zakrętem jest prosta a po każdej burzy wstaje słońce. 

Choć nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli i pomimo naszych starań czujemy, że się cofamy zamiast iść naprzód, to musimy pamiętać, że w tym też jest sens nawet jeśli nie ma 
w tym naszej logiki i zrozumienia. Są rzeczy i zjawiska na które nie mamy i nigdy nie będziemy mieć wpływu i w momencie gdy się z tym pogodzimy, staniemy się wolni
i zaczniemy we wszystkim czego doświadczamy "coś" widzieć . Okaże się, że możemy być wdzięczni także za nasze osobiste porażki i wpadki i zaczniemy zdawać sobie sprawę, że to właśnie dzięki takiemu tokowi spraw jesteśmy silniejsi, mądrzejsi, jesteśmy o krok dalej. Wtedy uświadomimy sobie sens słów, że co nas nie zabije to nas wzmocni.

Człowiek jest energią. Wyzwalamy taką energię jaką sami jesteśmy. Tryskając radością, harmonią i miłością- dostaniemy to samo od "wszechświata". Jeśli wyzwalamy w sobie tylko smutek, żal i agresję dostaniemy dokładnie to samo bo kto widział aby ogień ucztował z wodą i aby była możliwość istnienia tych dwóch żywiołów jednocześnie ;)





Dla kogoś z nas codziennie jest jego koniec świata, dla każdego z nas codziennie jest koniec naszego dnia i początek nowego, dla każdego z nas jest teraz koniec roku kalendarzowego
i czas czystych kartek w planerze. Możemy usiąść na chwilę i zastanowić się co nam przyniósł ten rok, co wniósł do naszego życia a możemy wejść po prostu w nowy etap i nie budować refleksji. 

Tak naprawdę to możemy być wdzięczni za wszystko, jeśli tylko chcemy !

Daria :)

Piosenka o końcu świata

W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć,
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają sie rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.

W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podłpywa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.

A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.

Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.

Czesław Miłosz