środa, 26 marca 2014

Wierność

Wierność to siła!


Gdy pada hasło WIERNOŚĆ lub gdy chcemy wyszukać w sieci jakiekolwiek wyjaśnienie znaczenia tego słowa, pierwsze co najczęściej przychodzi do głowy i to co pokazują nam przeglądarki, to obraz małżeństwa, wierności w związku, zdrady a więc temat zamyka się
w 90% w kategorii relacji między dwójką czy też trójką ludzi ;) 
A przecież słowo to odnosi się także do wierności ideałom, wartościom, zasadom i ludziom którzy stanowią nasze otoczenie. 

Temat ten jest dość rozległy, wszystkim dobrze znany, na który można zapewne pisać i pisać a im człowiek starszy i bogatszy w doświadczenie, tym jeszcze więcej może od siebie w tym temacie dodać mądrości i definicji. 

Czym według mnie jest wierność? Wierność to swojego rodzaju zachowanie spójności między naszymi słowami a czynami. To postępowanie zgodne z wyznawanymi przez środowisko albo nas samych zasadami.  W odniesieniu do deklaracji wierności w związku małżeńskim czy też po prostu relacji dwójki ludzi, wymagana jest pełna dojrzałość emocjonalna i poczucie odpowiedzialności nie tylko już za siebie ale za drugiego człowieka
i za to COŚ co razem się  tworzy.

A co z wiernością sobie samemu? Z dbaniem o własne postanowienia, własne zasady, własne deklaracje? Co z wiernością własnemu kodeksowi i marzeniom?
  
Jak wiadomo ludzie dzielą się na wiernych i na tych którzy tacy nie są. Osobom, które zdradzają innych lub samego siebie może wydawać się, że wierność jest nie tyle nudna co trudna. Ale kto mówi,  że Ci którzy są wierni zawsze mają lekko i z górki? Być może mają tak samo ciężko albo jeszcze gorzej niż my, tyle że oni mają inną miarę, są innymi ludźmi
i zachowują się inaczej niż my w obliczu tych samych sytuacji. A jedyne co nas różni to wierność lub jej brak, bo przecież każdy z nas ma wolną wolę, rozum i jeśli naprawdę chce to z tego korzysta by funkcjonować w zgodzie ze sobą.

Ciekawe jest to, że gdy rezygnujemy z wierności to potrzebujemy dla siebie alibi. Szukamy usprawiedliwienia dlaczego zrobiliśmy TAK choć mówiliśmy sobie lub innym, że zrobimy inaczej. Wtedy właśnie korzystamy z koła ratunkowego o nazwie "porównanie" czyli zaczynamy się porównywać do innych ale robimy to w odniesieniu do, tzw. gorszych. Kończy się to różnie i wychodzimy na tym raczej jak Zabłocki na mydle bo wiadomo przecież, że jeśli chcemy się do kogokolwiek porównywać to najkorzystniejsze dla nas jest porównywanie się do, tzw. lepszych.

Wierność to stan ducha, to nasza wewnętrzna świadomość, że to co robimy- robimy dlatego że chcemy a nie dlatego że musimy. Bo przecież gdy jesteśmy wierni prawdzie i mamy wiarę w siebie to jesteśmy najsilniejsi, jesteśmy niezniszczalni i najbardziej się rozwijamy. 







Wszystkim nam życzę wierności nam samym i naszym ideałom dlatego że warto!

Daria :)

wtorek, 18 marca 2014

Talent vs lenistwo

Rozwój lub brak rozwoju- kwestia wyboru?


Przyszło mi do głowy aby napisać dziś o talencie, a dokładnie o tym co można z nim robić, jak wykorzystać dane nam od natury zdolności a jak można o nim zapomnieć, nie pielęgnować go a tym samym trzymać go w szafie na strychu ;)

Każdy z nas ma jakiś talent, jest w czymś lepszy od statystycznego człowieka. Jeden łatwo uczy się języków, ktoś inny tworzy patenty i wynalazki, jakiś ktoś osiąga niesamowite wyniki w sporcie a ktoś inny jeszcze jest świetnym kucharzem. 

Talentem może być niemal wszystko a jednak talent to nie wszystko!

Co z tego, że ma się talent skoro jest się leniwym?
Co z tego, że nie ma się talentu, skoro jest się pracowitym, zdeterminowanym i ambitnym?

Bo przecież największym wrogiem talentu jest lenistwo a  największym sprzymierzeńcem rozwoju jest ciężka praca i dążenie do obranego celu.

Mając zdolności plastyczne szybciej osiągniesz poziom 5 wtajemniczenia niż ktoś kto tych zdolności nie posiada ale przecież kreski można się nauczyć a nie ćwicząc ręki szybko można spaść na poziom 0.

Poświęcając wiele godzin na ćwiczenie głosu, szlifowanie go jak diamentu, możesz stać się znanym artystą.Możesz też stwierdzić, że jesteś utalentowany i że nie musisz z tym nic więcej robić.

Być może osiągasz świetne wyniki na krótkie dystanse ale czym jest Twój talent jeśli nie lubisz trenować?

Możesz mieć kurę, która znosi złote jaja ale co z tego skoro nie chce Ci się ich sprzedawać ;)


Wszystko co osiągamy zależy od nas samych, od naszych decyzji, od naszego samozaparcia albo naszego lenistwa. Wszystko co robimy lub czego nie robimy zawsze daje efekty- sukces lub brak sukcesu.

Talent to nie wszystko a narząd nieużywany zanika- taka jest kolej rzeczy.


Daria :)




środa, 5 marca 2014

Mam rację bo... bo tak ;)

Niektórych ostatnich słów mogłoby nie być ;)

Dziś natchnęła mnie dość mocno i nie po raz pierwszy, myśl. Dotyczyła ona kwestii stawiania na swoim, podkreślania swojej racji i wielkiej wewnętrznej potrzeby udowadniania wszystkim dookoła, że czyjeś zdanie jest najważniejsze od zdania innych osób i jest ono jedyne słuszne.

Temat może troszkę niewdzięczny bo przecież nie można nikomu zabronić wyrażania swoich opinii i poglądów czy też negować wolności słowa. Tyle, że nie chodzi tutaj o danie prawa czy pozwolenia na komunikację czyichś pomysłów i wierzeń ale o posiadanie takiej cechy, która nie pozwala spokojnie przejść obojętnie wokół czegokolwiek, która nakazuje wszędzie dorzucić swoje 5 groszy i która skłania do ciągłego udowadniania i kończenia zdania.

To taka wewnętrzna przekora, która sprawia, że to właśnie MY musimy postawić kropkę nad "i", że to MY musimy udowodnić naszą rację i że nasza prawda jest najbardziej prawdziwa ;) A przecież prawda zawsze ma dwie strony: moją i twoją, jak powiada jedna z moich ulubionych sentencji.

Pytanie wieczory: po co nam to? Po co udowadniać, po co stale naciągać linę i tracić energię na przekonywanie kogokolwiek, że nasze białe jest bielsze niż jego białe skoro on uważa, że jego białe jest najbielsze ;)
Po co tracić czas na komentowanie rzeczy które nas nie dotyczą albo które mogą jedynie wywołać ogólną frustrację i zamieszanie?

Jeśli czegoś nie lubimy czytać- nie czytajmy, jeśli coś nam nie odpowiada- nie wchodźmy 
w temat głębiej, jeśli coś śmierdzi nie ruszajmy tego bo będzie śmierdziało bardziej ;)

Są rzeczy, które po prostu są i gdy je takimi przyjmiemy mamy, tzw. święty spokój. 

Nie wszystko bowiem TRZEBA zrozumieć, nie wszystko MUSIMY analizować, nie wszystko MA wyjaśnienie, nie każde zachowanie ludzi MUSI nam się podobać. Gdy zaczniemy nad sobą pracować i nauczymy się dystansu do spraw, emocji i zjawisk, to po pewnym czasie stwierdzimy, że najprościej w świecie nie chce nam się z kimś toczyć dyskusji, w której ktoś tylko liczy na nowe argumenty i na potyczkę słowną. Gdy nauczymy się, że nasze zdanie nie zawsze musi być ostatnie, będziemy potrafili nie komentować tego co kiedyś nie pozostałoby bez komentarza. Pojawi się w nas stan wewnętrznego przyzwolenia na to, że my wiedząc swoje, czując swojenie potrzebujemy udowadniać wszystkim dookoła, że nasze jest na wierzchu. 

Człowiek który szanuje swoje słowo niczego przecież "nie musi" bo on rozumie, że ile ludzi tyle różnych kropek nad "i" i tyle różnych odczuć do tego samego zdania.
 
Naprawdę nie musimy niczego nikomu udowadniać i to super ważne aby o tym pamiętać. Tak samo ważne jak to, że nie wszystko musi nam się podobać i nie wszystko musimy lubić 
a jeśli tak już jest to najlepsze co możemy zrobić to odpuścić i żyć dzięki temu spokojniej :)


Jak to ktoś ładnie kiedyś powiedział: tylko spokój nas uratuje :)







Daria :)