wtorek, 22 września 2015

Samotność to stan umysłu.

Samotność to stan umysłu.

Wokół nas mnóstwo ludzi. Otaczają nas oni z każdej strony: dom, szkoła, praca, ulica, centrum handlowe, kościół, szpital, siłownia, lotnisko, ONI są wszędzie. Większości nie znamy i nigdy nie poznamy. Tych którzy pojawiają się na chwile w naszym życiu zapamiętamy lub nie. Bo można zapamiętać koleżankę z ławki szkolnej ale nie koniecznie zapamiętamy panią z banku, która otwierała nam w banku kolejne już konto. 
Bo za każdym człowiekiem kryje się jakaś historia i jakieś wrażenia. Tam gdzie te emocje były większe pojawia się pamięć, tam jest pewien punkt odniesienia. Dlatego zapamiętujemy miejsca, ludzi, wydarzenia, nadajemy im pewien stosunek emocjonalny i tym samym tworzymy swój obecny świat.
Zapamiętujemy ludzi, którzy w jakiś sposób na nas wpłynęli. Mogły to być rzeczy radosne
i ważne lub równie ważne ale smutne. W tych chwilach Ci którzy nas otaczają stają się naszą rzeczywistością, współtworzą naszą teraźniejszość.
Można by powiedzieć, że to właśnie wszyscy Ci ludzie, bliscy i dalsi, znani lepiej lub gorzej, mogą sprawić, że doznamy lub nie, uczucia samotności. 
Nie nie nie! 
To nie do końca jest tak. To nie ilość ludzi wokół lub ich brak, sprawi że tak będzie. To nie ten tłum da nam poczucie, że jesteśmy kochani i najważniejsi. Wszelkie stany, które w nas się narodzą, wynikać będą tylko i wyłącznie z naszego odczucia, z naszego przeżywania
i naszego myślenia. Możemy nie czuć się samotni w pustym autobusie a czuć się tak w domu pełnym ludzi. Możemy mieć kochającą rodzinę i grono przyjaciół a będziemy samotni. Wszystko zależy bowiem od dostrzegania, doceniania i odczuwania. Jeśli nie widzimy wszelkiego dobra które nas otacza, piękna którego doświadczamy, to choćby nam rzucano płatki róż pod nogi my będziemy niezadowoleni bo "coś nam pod tymi nogami leży".

Jeśli będziemy samotni w swoim wnętrzu żadne zewnętrzne bogactwo szczęścia prawdziwego nam nie da. Bo czym są wszelkiego rodzaju zbytki typu piękny dom, luksusowy samochód, ładnie prezentująca się żona czy przystojny mąż, jeśli nie stoi za tym wartość
w postaci uczucia miłości i wdzięczności z posiadania tego?
Oczywiście można tak funkcjonować i zapewne wiele osób tak właśnie żyje ale nie o tym teraz mowa.
Pytanie brzmi: czy my tak chcemy żyć a może tak żyjemy? Samotnie. Zamknięci na dobro które chcą dać nam bliscy, dalecy od ciepła tych którzy chcą nas nim obdarzyć, nieczuli na dobro i piękno.

Samotność której doświadczają ludzie jest stanem umysłu, poczuciem pustki w świecie pełnym wszystkiego. 

Czy mówisz że kochasz? Czy Twoi bliscy wiedzą że są ważni? Czy doceniasz to co masz?
Czy wiesz że nie jesteś sam ze swoimi problemami i czasem wystarczy poprosić o pomoc?
Czy wiesz że zasługujesz na to aby Cię szanowano i liczono się z Twoim zdaniem?
Czy wiesz że zadbać najpierw musisz o siebie aby móc wydajnie dbać o innych?

Czy czujesz się szczęśliwy?
A może jesteś samotny i chcesz coś z tym zrobić?

Pytania są bardzo ważne a najważniejsze gdy chcesz poznać prawdę o sobie samym.




Życzę Wam i sobie pełni dobrostanu i uczucia miłości.

Daria :)
 

piątek, 31 lipca 2015

Niespodziewane przychodzi niespodziewanie!

Niespodziewane przychodzi niespodziewanie!


Nigdy nie wiesz co przed Tobą. Nigdy nie wiesz jakie niespodzianki ma dla Ciebie los.
Nie wiesz czym zaskoczy Cię nowy dzień i jakie przyniesie emocje i wydarzenia.
Mowa tu o tych bardzo pozytywnych ale też o tych, które mają być dla nas nauką, chwilą do refleksji, chwilą smutku, zadumy czy odczuwanej samotności.
Nasze życie to koktajl tego co nas pozytywnie nastraja i daje wiarę w lepsze jutro oraz tego co sprawia, że nie chce nam się wychodzić z łóżka i każdą rzecz widzimy w kolorach szarości.
Oczywiście wszystko to jest nasz odbiór i koloryt emocji, które danej rzeczy nadamy ale są momenty w których jako "ludzie" nie potrafimy powiedzieć sobie że będzie dobrze i że to co się dzieje ma sens. To wszystko jest jednak potrzebne, kontrast jest potrzebny aby potem móc ujrzeć światełko w tunelu naszego samopoczucia.

Dziś jednak chcę zwrócić Twoją uwagę na aspekt pozytywny, na jasną stronę, na szklankę pełną do połowy.

Zastanów się przez minutę, poszperaj w pamięci, przypomnij sobie chwile, w których los Cię miło zaskoczył? W których stwierdziłeś, że ktoś tam na górze dba o Ciebie i Twoje dobro? Przywołaj momenty, w których rzeczy same się rozwiązywały, układały. W których pojawiali się ludzie, możliwości, w których działy się Twoje prywatne CUDA. 
Nie widzisz ich? Na pewno są takie rzeczy, poszukaj głębiej.

Zdarza się, że idziesz ulicą i jeden uśmiech nieznajomej osoby zmienia Twój cały dzień. Zdarza się, że jedna załatwiona sprawa w urzędzie porusza lawinę pozytywnych sytuacji.
Zdarza się, że poznanie jednej osoby otwiera Ci drzwi do kariery.
Zdarza się, że pomyślałeś o dawno nie widzianej osobie a ona do Ciebie dzwoni chwilę później albo spotykasz ją gdzieś całkiem "przypadkiem".
Zdarza się, że informacja na którą czekałeś okazuje się być jeszcze lepsza niż zakładałeś.

Takich "zdarza się" mogłabym wymienić więcej a Ty mógłbyś/mogłabyś dodać kolejne przykłady z życia.
Bo to wszystko się dzieje. Niespodziewane przychodzi do nas w najmniej oczekiwanym momencie, dając nam obraz tego, że wszystko jest możliwe. Czasem trzeba poczekać albo po prostu być otwartym na to co daje nam los właśnie dziś.

Zawsze mamy możliwość nie skorzystać z okazji która nam się pojawia. 
Zawsze mamy prawo wyboru.
Zawsze możemy poczekać na kolejną szansę, wierząc że ją otrzymamy.

Jeśli jednak coś się pojawia, tzn. że byliśmy na to gotowi.
Przyszło do nas bo chcieliśmy tego, wysłaliśmy pragnienie, mniej lub bardziej świadomie a teraz dostajemy, czasem nawet z nawiązką :)

Dostajemy najczęściej gdy sami dajemy :) A to dlatego, że natura lubi równowagę!
Jeśli bezinteresownie dzielimy się tym co mamy, otrzymujemy.
Jeśli jednak liczymy na wiele, możemy się przeliczyć.
Natura lubi czystą intencję.



Nigdy nie wiesz czym jest jutro. I dobrze bo czekałbyś na nie a czekając traciłbyś kontakt z rzeczywistością i tym co teraz.

Daria :)

czwartek, 18 czerwca 2015

Podejowanie decyzji- kiedy nie warto tego robić

Wyczucie "idealnego" czasu na podjęcie decyzji, to nasza gwarancja sukcesu!

Napisałam kiedyś na facebooku takie słowa: 

Nie podejmuj decyzji: w złości, gdy jesteś niewyspana/y ani "na głodnego". Te trzy rzeczy nie sprzyjają logicznemu myśleniu a pomogą nam w  znalezieniu problemu tam gdzie go nie ma oraz w wyolbrzymieniu rzeczy wątpliwego znaczenia.

Dziś chciałabym tę myśl trochę rozwinąć ponieważ nadal uważam ją za prawdziwą oraz
w czasach gdy żyjemy szybko i w dużym napięciu emocjonalnym (wytwarzanym na wielu płaszczyznach) te czynniki wyjątkowo mocno nas dotykają.

Myślę sobie o tym, jak wiele agresji może wzbudzić w sobie człowiek w stosunku do drugiego człowieka i jak bardzo ludzkie emocje wpływają na nas samych: ich miłość, żal, tęsknota, oczekiwania... 

Myślę sobie o tym, jak bardzo można kogoś skrzywdzić wyciąganiem pochopnych wniosków, stawianiem tez, stereotypami...

Myślę sobie o tym, jak zranić można kogoś tylko dlatego, że jesteśmy źli na cały świat, że coś nie poszło po naszej myśli i jak mocno to przekłada się na najbliższe nam osoby: partnerów, rodziców, osoby które są "akurat" w pobliżu.

Myślę sobie o tym, że człowiek zmęczony jest marudny, zaczepialski, wybredny i złośliwy. Zmęczenie sprawia, że wiele rzeczy mu się nie podoba, choć zazwyczaj nie ma z nimi problemu. Nagle zupa jest za słona choć zawsze dobrze smakowała taka wyraźniejsza, słońce za mocno świeci aby iść na spacer a okulary nie pasują do stroju i... Bo człowiek niewyspany jest troszkę jak rozkapryszone dziecko- żadna zabawka nie jest dobra a żadna zabawa nie potrafi zająć jego uwagi na więcej niż kilka minut ;)

Myślę sobie o tym, że sama gdy jestem mocno głodna, to nie tylko burczy mi w brzuchu
i czuję spadek energii ale trudniej jest mi się skupić na tym co właśnie robię, ucieka mi koncentracja. To nie jest 100% uwagi a jakieś 80% gdzie pozostałe 20% to tworzenie
w głowie menu ;) Człowiek głodny myślami jest już przy stole i je swoje ulubione danie, delektując się jego smakiem. Nie jest obecny tak jak byłby gdyby był najedzony i szczęśliwy. 


Żadna z tych 3 sytuacji nam nie służy- ani pod względem wydajności, otwartości na zmiany, koncentracji, empatii, pracowitości ani też pod względem zdrowotnym. Człowiek zestresowany częściej choruje i jest trudniejszy do życia niż ten zadowolony. Człowiek zmęczony jest po prostu zmęczony a człowiek głodny, ciałem jest z nami ale jego uwagę bardziej podświadomie przykuwa pora obiadowa niż planowanie wyjazdu wakacyjnego
z uwzględnieniem wszystkich szczegółów wycieczki.

Jeśli macie inaczej to bardzo dobrze, gratuluję Wam i Waszemu otoczeniu :) 

Jeśli jednak macie którekolwiek z w/w stanów, możecie odetchnąć z ulgą, nie jesteście sami ;) Z podejmowaniem ważnych decyzji poczekajcie więc do momentu gdy będziecie najedzeni i wypoczęci. Jeśli macie natłok spraw na głowie i wypoczynek Wam nie grozi to pamiętajcie
o tym aby chociaż nie być głodnym :) 

Natomiast jak jesteście źli, nie pomoże pełny żołądek ani wyspanie. Zła energia przyciąga tylko złą energię, tworzy czarne scenariusze, wyolbrzymia rzeczy błahe i buduje napięcie. Wtedy nie warto podejmować żadnych decyzji, szczególnie tych które mogą zaważyć na naszej przyszłości, relacjach z ludźmi, pracy.

Głęboki oddech, spokój myśli, słuchanie potrzeb serca a nie opinii publicznej, pełen brzuch
i zrelaksowane, wypoczęte ciało- wtedy każda decyzja będzie początkiem naszego sukcesu!


I tego właśnie Wam i sobie życzę,

Daria :)

piątek, 15 maja 2015

A czas i tak upłynie...

Czas nie czeka na nikogo.


Wpis ten dotyczyć będzie tego co dotyka mnie, Ciebie, Jego, Ją czyli tak naprawdę wszystkich nas żyjących obok siebie, ze sobą, przy sobie.

Jedną z bardzo ludzkich rzeczy, która nas łączy, jest pojęcie czasu.
Czasem kojarzy się on nam z jego brakiem, z przemijaniem, z naszym wiekiem, wspomnieniami, czasem z marzeniami i planami- ile ludzi tyle możliwych odniesień.
Nie jest jednak moim celem wyszukiwanie porównań a skupienie się choć przez chwilę na tym czym ten czas może być i jak ważne, w pełnym przeżywaniu życia, staje się łapanie chwil i wypełnianie ich tym co dla nas dobre.

Żyjemy w pędzie! Większym, mniejszym, wywołanym innymi ludźmi lub nami samymi. Podłączamy się do wielkiej machiny, która nadaje naszemu czasowi, naszym dniom i latom kierunek realizacji celi i zadań. Planujemy, marzymy i wszystko przekładamy na czas.
Chcemy za 5 lat być kierownikami wielkiej firmy, mieć 2 dzieci i wielki dom z ogrodem. Chcemy mieszkać w ciepłym kraju, być zabezpieczeni finansowo, móc się pochwalic szybkim samochodem czy piękną żoną czy przystojnym mężem. Jako że na dobre materialne musimy zapracować, to pracujemy dużo i jeszcze więcej. Odkładamy na później nasze pasje, nasze mniejsze marzenia bo przecież gonimy te wielkie rzeczy a czujemy, że czas mija. 

Pewnego ranka budzimy się i z przerażeniem stwierdzamy, że czas nam ucieka, przecieka między palcami a my tak mało zrobiliśmy ze swoim życiem i że jeszcze tak daleka droga przed nami aby być tam gdzie chcemy być. Nie cieszą nas małe sukcesy, nie doceniami sami swojej codziennej pracy bo nie możemy już teraz zjeść wisienki z naszego tortu życia.

W całym tym zabieganiu i byciu zbyt małym na wielkie rzeczy zatracamy siebie. Odchodzimy od tego co dla nas dobre, co sprawia, że jesteśmy radośni. Nie pamiętamy już jak dobrze wpływają na nasze samopoczucie długie spacery po lesie- nie mamy na nie czasu.
Nie pamiętamy już jak nasze ciało odżywa gdy biegamy 3 razy w tygodniu o wschodzie słońca- nie mamy na to czasu.
Nie pamiętamy że filiżanka porannej kawy wypita w łóżku smakuje lepiej niż każda inna wypita w pośpiechu- nie mamy na to czasu.
Nie pamiętamy że kochamy oglądać filmy na wielkim ekranie bo już na to nie znajdujemy czasu.

Nie twierdzę, że łatwo jest pogodzić życie rodzinne z pracą i pasjami.
Nie twierdzę, że dorosłe życie jest bezstresowe i można sobie robić wszystko na co nam najdzie ochota.
Nie twierdzę, że wszyscy ludzie gonią i nie dbają o to jak spędzają swój czas.

Uważam, że są rzeczy ważne i ważniejsze ale najważniejsze jest nasze samopoczucie wynikające z tych ważnych lub ważniejszych rzeczy.
Uważam, że czasem podejmujemy się pewnych zobowiązań i tkwimy w nich, brniemy w nie na ślepo i w między czasie zapominamy czego tak naprawdę chcemy od swojego życia. Zapominamy że kochamy długie kąpiele w wannie bo sobie na nie już nie pozwalamy.
A przyczyn tego może być tyle ile jesteśmy sobie w stanie sami wymyślić, chociażby oszczedności na rachunkach za wodę.

Kiedyś po pracy lubiliśmy poczytać książkę, teraz wolimy telewizor.
Kiedyś po pracy chodziliśmy na spotkania ze znajomymi, teraz wolimy zostać w domu
i odpocząć od ludzi.

A czas tak szybko mija, na nikogo nie czeka. Nie robimy tego co lubimy dziś bo mówimy sobie że zrobimy to jutro. A jutro jesteśmy zmęczeni, znużeni, zabiegani i jedyne co nam pozostaje to przełożyć swoje małe przyjemności na inny termin.

Czasem trzeba się zatrzymać i zadać sobie kilka pytań.
Czy jestem szczęśliwa/y?
Czy moje dni dają mi radość i czy robię to co zawsze chciałam/em robić?
Czy znajduję czas na swoje hobby aby potem móc dzielić się tym szczęściem z innymi?
Czy nie znajduję wymówek dla swojego lenistwa?
Czy dbam o siebie i wykorzystuję w pełni swój potencjał?
Czy dostrzegam to jak wiele już w życiu osiągnąłem/ęłam?
Czy jestem świadomy tego że moje życie trwa tu i teraz?
Czy wiem że czas minie, ze mną czy beze mnie?

Doba ma 24 h. Dla jednych to za mało, innym się dłuży. 
Bywa że brak nam czasu na dobry domowy obiad bo nakładamy sobie na głowę tak wiele obowiązków, że czasu po prostu nam brakuje. Brakuje nam go bo obiad nie stał się naszym priorytetem, wybraliśmy coś innego. I tak może być, ze wszystkim co nas dotyka.

Nasz czas to nasze wybory a nasze wybory to nasze życie.

Życzę sobie i Wam świadomego przeżywania każdego dnia i wyciągania z niego tego co dla nas najlepsze i co sprawi że wieczorem zasypiać będziemy z uśmiechem na buzi.

Daria :)

sobota, 4 kwietnia 2015

Poczucie winy

Poczucie winy vs. oczekiwania osób 

trzecich.



Poczucie winy to stan którego raczej nikt nie lubi a który znany jest większości z nas. Stety czy niestety tak jest i ważne aby być świadomym dlaczego się on w nas pojawia, gdzie jest jego źródło i na ile jest on naszym tworem a na ile jest nam ofiarowany. A to wszystko po to aby pojawiał się w nas coraz rzadziej a w konsekwencji mógł zniknąć na zawsze z naszego życia


Poczucie winy wywołuje nie tyle nasz brak działań, konsekwencji w tym czego się podjęliśmy, zaniedbanie czy nadgorliwość a osoby trzecie nakładające na nas swoje oczekiwania i założenia. To ich podejście do nas, to czego się po nas "spodziewali" i co sobie sami "założyli" sprawia, że w momencie gdy jest inaczej niż w ich planach i przekonaniach, my stajemy się tymi którzy ich rozczarowali, zawiedli, itp.


Poczucie winy i rozczarowania często pojawiają się w nas nie dlatego, że coś zrobiliśmy źle, co najważniejsze, nie dlatego że jesteśmy źli ale dlatego, że czujemy, że ktoś tak o nas myśli 
i może nawet nam to powiedział. Oczywiście musi być to na tyle bliska nam osoba, że wzięliśmy to do siebie, przejęliśmy się tym i w to uwierzyliśmy. 

Bywa, że naprawdę zrobiliśmy coś "nie tak" i warto wtedy się zreflektować i naprawić błąd. Co innego jednak gdy poczucie winy ktoś chce nam "włożyć do głowy" na podstawie argumentów typu:
"bo ja sądziłam/em że Ty jesteś TAKI i OWAKI, że zrobisz TAK czy SIAK, bo ja uważałam/em że zachowasz się w Ten czy INNY sposób a Ty postąpiłeś TAK."

To TAK czy SIAK wszystko zmienia! Pokazuje, że ten nasz ktoś wyszedł w swoim myśleniu, postzreganiu nas, z założenia, z góry coś sobie wymyślił i czegoś oczekiwał, nie dając przestrzeni na to co się wydarzy, nie przyjmując innej opcji niż ta którą on sobie wymyślił.

Świadomość, że to czyjeś oczekiwania wpływają tak mocno na nasze poczucie wartości 
i komfort psychiczny (w tym przypadku zaniżając obie te sfery), powinna dać nam poczucie ulgi, zdjąć z nas ciężar "nie nadążania za czyjąś wizją". Świadomość tego, że w wiekszości przypadków nie jesteśmy winni całego zła tego świata a problem jest tak naprawdę po stronie osoby która czegoś od nas wymagała, coś sobie założyła z góry, stworzyła swój scenariusz i  nie wsadziła nas w swój szablon postrzegania sytuacji i zachowań, które są według niej "właściwe".

Nasze zadanie to pamiętać, że osoby z którymi przebywamy, mają na nas wpływ, że ich emocje, ich braki, ich oczekiwania i uczucia wpływają na nas i jedynym parasolem ochronnym na to wszystko co jest ICH, jest nasza świadomość tego jak przebiega proces wzbudzania w nas poczucia winy. Pamiętanie o tym, że poczujemy się tak tylko wtedy, gdy sami na to przyzwolimy. Gdy dopuścimy do siebie myśl, że znów kogoś rozczarowaliśmy jeszcze przed pomyśleniem o tym, że "jest jak jest" dlatego, że ten ktoś nie dał nam szansy i stworzył nas bez nas samych w swoich wyobrażeniach.

Nie dajmy się więc zwariować, pamiętajmy kim jesteśmy i róbmy wszystko na 100%. Bądźmy świadomi jak wyjątkowi jesteśmy, właśnie tacy jacy jesteśmy i o tym, że każdemu należy się szansa przedstawienia się takim jaki jest a nie takim ja my chcielibyśmy aby był. Wszystkich nie zadowolimy. Każdy człowiek ma swoje wizje na to jak powinien wyglądać idealny świat. Wszędzie są ludzie, którzy chcą dla nas dobrze ale zapominają zapytać co jest według nas dla nas dobre.

Bądźmy wobec siebie wymagający bo to pozwala nam się uczyć i stawać lepszymi ale nie obwiniajmy się za to, że nie wpasowaliśmy się w czyjś wizerunek "idealnego partnera/partnerki, kolegi/koleżanki... Bądźmy najlepszą wersją siebie i cieszmy się gdy ktoś docenia nas takimi jakimi jesteśmy, sami doceniając innych za to jacy są gdy są sobą :)


Bo oczekiwania mogą zniszczyć wiele pięknie zapowiadających się przygód.

Daria :)

niedziela, 29 marca 2015

Wybór- najlepszy gdy jest świadomy.

Wybór- najlepszy gdy jest świadomy.


Życie to ciągłe wybory. Począwszy od tego co zjemy na śniadanie, poprzez to co na siebie założymy danego dnia, do jakiej pracy pójdziemy, kiedy pójdziemy na drzemkę, ile wydamy pieniędzy na wakacje, po wybór partnera/ki, kolor samochodu, kompana do seansów kinowych czy przyjaciela- nic tu nie jest dziełem przypadku. 
Dla jednych szklanka będzie pełna a dla innych pusta, jedni będą łapać się całe życie negatywnych emocji a inni będą emanować optymizmem. Ci którzy chcą i walczą o lepszy nastrój poprzez zakopywanie swojego emocjonalnego dołka, będą obcować z tymi którzy nadal będą kopać i kopać... A efekt szklanki czy samopoczucie to też kwestia wyboru.
Być może brzmi to kuriozalnie ale to zawsze nasze nastawienie deprymuje sytuację, bo zawsze można spojrzeć dwojako- szukać pozytywów i następnie wyciągać wnioski na przyszłość lub doszukiwać się braków i blokad.

A według mnie wszystko co powinniśmy dla siebie zrobić, to dbać o każdy pojedynczy dzień. Skupić się na tym aby był on pełen dobrych wrażeń i emocji, budować dobre myśli i relacje
z ludźmi. Marzyć i bujać w obłokach ale i bardzo mocno stąpać po ziemi tu i teraz, właśnie dziś. Nie czekać z lepszym humorem do jutra czy za tydzień, nie szukać wymówek dlaczego dziś wolimy narzekać i złorzeczyć, nie doszukiwać się problemu tam gdzie go nie ma.

Wszystko co nas otacza, jednocześnie na nas wpływa.
Wszystko czego doświadczamy, a co dopuszczamy wystarczająco blisko do siebie, aby to kształtowało nasze emocje, zmienia nas.
Wszystko w co się zaangażujemy sprawia, że zachodzi w nas jakaś transformacja. 

Ludzie z którymi obcujemy kształtują nas, czy jesteśmy tego świadomi czy nie. Przejmujemy emocje poprzez tzw. neurony lustrzane i nawet jeśli byliśmy super uśmiechnięci i pozytywni, to w kontakcie z pesymistą nagle możemy odczuć spadek energii i niemoc sprawczą. Mówimy wtedy o wampirach energetycznych, którymi mogą okazać się obcy dla nas ludzie 
a z którymi mieliśmy chwilowy kontakt a czasem nawet nasi znajomi.
I właśnie wtedy zaczynają się schody. Wtedy gdy mamy w gronie znajomych ludzi którzy
z nas "czerpią" energię, sprawiają że nasz akumulator się rozładowuje a poziom zadowolenia spada do zera. 

Co wtedy? Czy mamy prawo takie osoby "odciąć"? Czy mamy prawo nie chcieć z nimi utrzymywać kontaktu? Czy nie stajemy się wtedy sędziami, katami? Przecież zdajemy sobie sprawę z faktu, że sami nie lubimy być sądzeni.
Takie pytania mają prawo pojawić się w naszych głowach. Nie jest zły jednak też ich brak, gdy w momencie odczuwania dyskomfortu, spowodowanego czyjąś obecnością, postanowimy nie "dopuścić" tej osoby blisko siebie. Tyle ile ludzi, tyle odczuć i sposobów działania a każdy jest prawdziwy na swój sposób.

Sądzę że jednak najważniejsze to być spójnym z samym sobą i czuć spokój gdy podejmie się decyzję, jakakolwiek by ona nie była. Bo my, jako świadomi ludzie, na pewno mamy zawsze prawo a nawet i obowiązek, dbania o swoje dobro, swój komfort i rozwój, swoje pozytywne samopoczucie. Dlatego też jeśli chcemy widzieć jakąś zmianę w ludziach, bądźmy sami tą zmianą. Łapmy się tego co jest dla nas dobre i co nas rozwija a uciekajmy od tego co ciągnie nas w dół i podcina skrzydła.
Dokonujmy świadomych wyborów tego gdzie i z kim jesteśmy, kształtujmy swój każdy dzień poprzez pozytywne nastawienie i ludzi którzy w nas wierzą i są od nas w czymś lepsi i mogą nas czegoś nauczyć :)



Rozkładajmy szeroko skrzydła i bądźmy panami naszych emocji bo to one kształtują nasz cały dzień.


Daria :)
 


poniedziałek, 16 marca 2015

Szukanie wymówek

Wymówkę można szukać lub już mieć ją gotową!

Z wymówkami jest tak: albo się ich szuka albo się je już ma ;) 

Zazwyczaj nie musimy wcale nawet daleko szukać ani głęboko kopać aby podać przykład jej użycia w naszym życiu. Nie zawsze robimy to w pełni świadomie i z premedytacją i wtedy aby wyjść z sytuacji obronną ręką i czegoś uniknąć, przed czymś się obronić, możemy powiedzieć że "szukamy" wymówki. Nie mamy gotowej odpowiedzi, nie podajemy na tacy powodu naszego wykrętu.

Gdy robimy coś z pełną świadomością i premedytacją, wymówkę mamy wcześniej przygotowaną i wyciągamy ją w sytuacji kryzysowej jak asa z rękawa. Dokładnie wiemy dlaczego nie jesteśmy w stanie czegoś zrobić, skąd nasza odmowa. Mamy usprawiedliwienie i często jest ono na tyle przekonywujące, że sami nawet w nie jesteśmy w stanie uwierzyć ;)

Z wymówkami jest też tak, że mogą one dotyczyć nas samych lub osób z naszego otoczenia. Gdy sami sobie staramy coś wmówić to nie robimy nic innego jak się okłamujemy bo jak to mówi Aleksander Pope "Wymówka jest gorsza od kłamstwa, bo jest kłamstwem, przy którym obstajemy."
Gdy stosujemy wykręt w stosunku do innej osoby, to oszukujemy kogoś. 
Morał więc jest taki, że wszystko co nie jest prawdą, a jest wymyślonym powodem którym tłumaczymy swoją rzekomą niemożność, w nasze działanie wkrada się kłamstwo, które niestety wcześniej czy później może do nas wrócić.

Wymówkę można mieć na wszystko:
- na to aby nie iść do szkoły bo nie lubimy nauczyciela od matematyki;
- aby nie pójść na aerobik na który zbieramy się od roku;
- aby nie trzymać diety bo i tak wiemy że za 2 miesiące się złamiemy i nastąpi efekt jo-jo ;
- aby nie uczyć się grać na gitarze bo nigdy nie zostaniemy wielką gwiazdą rocka (choć jest to nasze marzenie);
- aby nie zmyć przez 2 dni naczyń bo trzeciego dnia i tak się znów pobrudzą;
- aby nie wstać na wschód słońca bo przecież jutro słońce też będzie wstawało...

Wymówki nam towarzyszą, są jak nasz cień.
Nie zawsze są efektem naszego lenistwa czy lekceważenia danej sytuacji. Bywają one naszym przyzwyczajeniem i wynikają z impulsu.
Gdy nam się nie chce wstać rano z łóżka na poranne bieganie zdecydowanie nie myślimy
o tym, że wczoraj o tym marzyliśmy a skupiamy się na tym, że teraz nam się nie chce i każda wymówka będzie lepsza niż wyjście z ciepłego łóżka ;)

Nie o to chodzi aby za każdą wymówkę chłostać się po plecach i pluć sobie w brodę. 
Chodzi o to aby być świadomym, że czasem nasze własne wymówki mogą odebrać nam wiele przyjemności z przeżywania wschodu słońca czy zapachu lasu o poranku.
Być czujnym na wmawianie sobie samemu, że nam się nie chce albo że coś nie ma sensu. Sprawdzić to, podjąć próbę i wtedy zadecydować czy coś nie jest dla nas.
Nie pozwolić naszym lękom, niechęci czy lenistwu wygrać z naszymi planami albo propozycjami innych osób :)

Daria :)




wtorek, 3 marca 2015

Najważniejsze są czyny.

Rzeczy istnieją gdy są "namacalne".


W tym temacie nie chcę się szczególnie mocno rozpisywać. Dlaczego? 
Rzecz w tym, że niemal wszystko co mogę tu napisać, jest każdemu z nas już znane, będzie bardziej przypomnieniem (wywoła być może chwilę refleksji), niż przysłowiowym "odkryciem Ameryki". Jeśli się nim jednak stanie to naprawdę już teraz jest to dla mnie powód do radości.

Cokolwiek wydarza się w naszym życiu, jakakolwiek sytuacja nie ma w nim miejsca, to dzieje się ona tylko dlatego, że ktoś lub my sami, podjęliśmy działanie zmierzające w konkretną stronę.
Mogło być ono wyczekiwane, mniej lub bardziej zamierzone, czasem wymuszone a może 
i niechciane ale się wydarzyło. Coś się stało i doszło do manifestacji tego co było myślą, planami, marzeniami, niewypowiedzianymi słowami.

Skoro się wydarzyło to znaczy, że istnieje a idąc tym tokiem, wszystko co pozostaje w sferze planów, obietnic i słów- nie istnieje.

Jeśli kogoś lubisz a mu o tym nie powiesz i tego nie okażesz- ten KTOŚ nie będzie tego wiedział, nie będzie wiedział, że stan sympatii "istnieje".
Jeśli chcesz zmienić pracę i nie podejmiesz żadnych działań w stronę poszukiwań- Twoja nowa praca teraz nie istnieje.
Jeśli ktoś przyjdzie do Ciebie z propozycją pracy a Ty jej nie przyjmiesz bo nie wierzysz że dasz radę i wolisz pozostać w miejscu, które choć niechciane, jest znane czyli bezpieczne- nie zmienisz pracy, nowa praca nie istnieje.
Jeśli chcesz być aktorem, piosenkarzem, malarzem a jedynie o tym marzysz i nie łapiesz okazji by się pokazać, podszkolić, zaistnieć- będziesz tym KIMŚ lecz nadal w sferze marzeń.
Jeśli marzy Ci się podróż do Australii, na Islandię, dookoła świata a boisz się, że nie będzie Cie na nią nigdy stać a poza tym nie znasz języka kraju do którego chcesz jechać- zacznij się uczyć angielskiego, oszczędzaj już dziś, planuj trasy i wyszukuj połączenia... działaj, bez tego nie spełnisz swojego marzenia.

Wszechświat sprzyja odważnym. Nie bój się marzyć, mierzyć wysoko, wybiegać w przyszłość.
Kreuj swoją przyszłość, działaj aby to wszystko stało się Twoją rzeczywistością.

Jeśli nie dasz sobie szansy działaniem, choćby małą próbą ale taką na 100% wydajności, to wszystko co mogło się wydarzyć, każda niewypowiedziana emocja i ukryte uczucia, nie zaistnieją.

Jeśli kogoś kochasz- powiedz mu to, naprawdę nie masz nic do stracenia.
Jeśli chcesz zmienić swoje nawyki żywieniowe- zacznij od teraz, podejmij decyzję że chcesz tej zmiany i zrób to- nie masz nic do stracenia.
Jeśli chcesz zamieszkać w innym kraju- ucz się języka jego mieszkańców, czytaj 
o możliwościach pracy, zbieraj pieniądze na bilet i pierwsze tygodnie życia tam- nie masz nic do stracenia.
...

Podjęcie działania nie zawsze jest łatwe, często wymaga czasu i dużego zaangażowania ale to przecież to chodzi o Twoje życie, o Twoje plany, Twoje uczycia :)

Istnieje bowiem jedno wielkie zagrożenia gdy "spoczniemy na laurach". Jeśli nie sięgniemy po to o czym marzymy i czego pragniemy, jeśli nie powiemy na głos tego co powtarzamy 
w naszej głowie- TO się nie wydarzy!

  


Życzę Wam i sobie odwagi do wyrażania swoich uczuć, sił do walki o marzenia, które czasem wydają się nam nierealne oraz zaangażowania sercem i ciałem w każdą ważną sprawę :)

Daria :)

piątek, 30 stycznia 2015

Nie wszystko złoto co się świeci!

Nie wszystko co ładnie wygląda jest prawdziwe.

W życiu bywa jak na pustyni, pewne rzeczy okazują się być fatamorganą. Dotyczy to dosłownie wszystkiego z czym mamy jako ludzie do czynienia: piękne kobiety, przystojni mężczyźni, radosne rodziny, płynące przepychem domy, kolorowe witryny sklepów, wielobarwne słodycze, wielkie wyświetlacze telefonów...

Jest pewne polskie powiedzenie do którego chce się tu odnieść- "Nie wszystko złoto co się świeci". Być może zdarzyło się Wam go kiedyś użyć albo się nad nim chwilę zastanowić. 
U mnie tak było i stało się to dość dawno temu gdy zdałam sobie sprawę, że świat w którym żyję bardzo szybko się zmienia i wszyscy, jak jeden mąż, wchodzimy wielkimi krokami w komercjalizację i konsumpcjonizm i natrafiamy na sytuacje w których czujemy się oszukani przez samych siebie i swoje wyobrażenia. Wiadomo, że to wybór każdego z osobna jak mocno w to wsiąka ale na pewno trudno jest przejść obok tego obojętnie i nie "liznąć tematu".

Nie wszystko jednak co na pierwszy rzut oka wygląda dobrze jest dobre, nie wszystko co wydaje się być cenne takim właśnie jest, nie wszystko co pachnie jest świeże, nie każdy człowiek, który mądrze mówi, mówi swoimi słowami a nie każda jaskółka wiosnę czyni ;)

Nie chodzi tutaj o ocenianie tego czy dobrze ubrany człowiek jest równie cenny jak jego odzienie, nie chodzi o to czy książka która ma ładną okładkę jest godna uwagi i nas zainteresuje, nie chodzi o to czy ładnie zapakowany słodycz jest smaczniejszy od tego 
w zwykłej folii, nie chodzi o to czy krowa, która dużo muczy daje dużo czy mało mleka. Chodzi o naszą świadomość, że to jak rzeczy odczuwamy to jest nasze postrzeganie, nasza ocena i subiektywne spojrzenie. Chodzi o to, że jednym może podobać się "TO" a drugim "TAMTO" i że każda z osób na swój sposób będzie mieć rację.

Rzeczy, które oceniamy przez pryzmat naszego doświadczenia, mogą i mają oczywiście prawo, okazać się innymi niż nasze wizje. Im bardziej jesteśmy świadomi tego, że wszystko co widzimy kreujemy poprzez pewien znany nam punkt odniesienia, tym większą mamy swobodę w momencie gdy odkrywamy prawdę. Gdy nasz obraz okazuje się fatamorganą. Nie mamy wtedy do siebie żalu, nie biczujemy się za to że źle oceniliśmy sytuację. Stajemy się dla siebie bardziej wyrozumiali bo wiemy, że w momencie postrzegania byliśmy ze sobą 
w prawdzie i tak to właśnie widzieliśmy. 

Być może nie raz nasze złoto okazało się być tombakiem...

Najważniejsze to jednak pamiętać, że w danym momencie to co widzieliśmy było dla nas złotem a dopiero ludzie i czas zweryfikowały to gdzie była prawda.


Życzę nam wyrozumiałości do naszych ludzkich pomyłek 
i nauki z nich wypływającej :)

Daria :)


piątek, 9 stycznia 2015

Dobroć vs. naiwność

Wąska jest granica pomiędzy dobrocią a naiwnością!

Na ten temat miałam pisać około miesiąc temu ale wyszło jak wyszło i piszę dziś :)

Patrząc na siebie samą i moje otoczenie, dawno już doszłam do wniosku, że bardzo niewiele trzeba aby dobroć człowieka była wykorzystana przeciw niemu samemu przez drugą osobę, czyniąc z nas, kolokwialnie mówiąc- osobą naiwną.

Najczęstszą przyczyną nie jest to, że trafiamy na złych ludzi ale to, że sami jako dobrzy, lojalni i trzymający się mocno etycznych zasad ludzie, postępujący w określony sposób, nie jesteśmy świadomi, że ktokolwiek może myśleć i działać inaczej. Nie dopuszczamy do siebie myśli, że ktoś mógłby świadomie nas skrzywdzić albo wykorzystać tylko dlatego, że dzięki temu poprawi się jego sytuacja finansowa czy samopoczucie.
To jest tak, że jeśli Ty nie kradniesz to wierzysz że inni też nie kradną, jeśli Ty nie zdradzasz to inni też nie zdradzają, jeśli Ty nie oszukujesz i nie plotkujesz to inni też tego nie robią... 

A prawda jest taka, że ludzie tak robią, że czasem jest to ich cały świat i ich sposób na życie.

Bywa, że zaufamy komuś, że pokładamy w nim nadzieje a taka osoba następnie nas oszuka.
Bywa, że pożyczymy komuś pieniądze i okażą się one darowizną.
Bywa, że z dobrego serca przygarniemy kogoś pod nasz dach a on nas okrada.
Bywa, że powierzymy komuś wszystkie swoje sekrety a on wykorzysta je przeciwko nam.

Bywa też, że zaufamy i się nie zawiedziemy.
Bywa też, że pożyczymy i dostaniemy z nawiązką.
Bywa też, że pomożemy a potem sami otrzymamy pomoc.

Bywa więc różnie.
 
Ludzie zawsze dokonują wyborów. W momencie gdy pojawia się myśl, mogą w nią wejść albo się od niej odsunąć. Mogą nas skrzywdzić albo nie. To my możemy dać się skrzywdzić albo stawić sytuacji czoła i powiedzieć, że się nie damy manipulacji. Zawsze mamy wybór.

Jeśli czujemy, że ktoś nie jest z nami szczery, gdy słyszymy że nasza intuicja coś nam szepcze do uszka, gdy widzimy drobne znaki pokazujące że ktoś się nami bawi, to zawsze mamy wybór- pozwolić na to i potem żałować albo nie wchodzić w to, odsunąć się i uniknąć konfrontacji.

Jeśli wiemy, że mamy w zespole, w gronie znajomych, w rodzinie, kogoś kto taki jest- nie musimy z nim przystawać, nie musimy wdawać się w dyskusje, wchodzić w interesy, zwierzać się i troszczyć o jego sprawy. Możemy a nawet mamy obowiązek zadbać wtedy o siebie, stwierdzić przed samymi sobą, że naszą dobroć wolimy przelać na kogoś kto z tego zrobi dobry uczynek a nie na kogoś kto chwiejny jak chorągiewka wykorzystuje to że chcemy dobrze dla wszystkich.

Ktoś mądry powiedział kiedyś, że wszystkich się nie da zadowolić. I słusznie. Zadbać na początku trzeba zawsze o siebie aby potem mieć z czego dawać innym. Dawać jednak nie z poziomu naiwności i rozdawnictwa a z poziomu świadomego dzielenia się tym co mamy. Można wykorzystać biblijne talenty i mieć ich więcej albo sprzedać duszę za judaszowe srebrniki, wybór leży po naszej stronie.

Warto być dobrym bo z dobra rodzi się tylko dobro i jeszcze więcej dobra. 
Nie warto wierzyć we wszystko co się świeci i mieć oczy i serce otwarte na to co wyczuwa nasza intuicja a do czego czasem sami się głośno nie chcemy przyznać.


Życzę nam bycia dobrym, życzę nam wiary w ludzi połączonych z brakiem złudzeń, że każdy postrzega ten świat tak samo jak my i że dokonuje tych samych, "w naszych oczach słusznych" decyzji.

Daria :)