czwartek, 28 listopada 2013

O cykliczności życia

W życiu jak na diabelskim młynie, raz u góry raz na dole !!!

Obserwując swoje życie zauważam jedną tendencję: powtarzające się lekcje do przerobienia, emocje, które wałkować muszę kilka razy, sytuacje, które już znam bo miałam z nimi do czynienia choć już z nieco innej na nie patrzę perspektywy bo pewne nauki już pobrałam ;)

Wiem jednak, że życie na tym właśnie polega, że nieprzerobione do końca rzeczy wracają do nas po pewnym czasie i upominają się o uwagę. Działa to tak, że jeśli nie poświęciliśmy czemuś co nas dotyczy zbytniej uwagi, to jak bumerang wróci to do nas za jakiś czas. Wtedy mając pełną świadomość że znamy już tę sytuację możemy chcieć udawać że jej nie ma lub wziąć za nią odpowiedzialność i zmierzyć się z nią a dokładnie z samym sobą.

Gdy znamy się na tyle dobrze, że jesteśmy w stanie powiedzieć co nas relaksuje, co nas buduje, co "robi nam dobrze" powinniśmy z równie dużą łatwością powiedzieć co jest w stanie nas rozproszyć i wprowadzić w stan wewnętrznego bałaganu i chaosu. Znając siebie jesteśmy w stanie wyodrębnić swoje pola do poprawy oraz cechy które pielęgnowane są w stanie uczynić z naszego życia raj na ziemi :)

Jako że życie to dualizm, to mamy w nim do czynienia zarówno ze stanami euforii jak i tymi 
z drugiej strony barykady gdy czujemy stanowczo spadek formy i wszystko dookoła je fuuu 
i bleee. To też jest dobre a wręcz naturalne ale tylko do momentu gdy nie przeradza się to 
w stan permanentnego widzenia dziur w całym i użalania się nad swoim życiem.
Jako że jesteśmy kowalami własnego losu to właśnie w momencie gdy nasza kondycja nie jest najlepsza mamy największe pole do popisu i to właśnie wtedy mamy czas by zastanowić się nad wyborem dalszej drogi działania i brnięcia w padoł łez lub w krainę pracy nad sobą.

Dziś przerobisz jedną lekcję z życia i na następnej będziesz już mądrzejszy o wiedzę którą posiadłeś ;) Temat być może do Ciebie wróci ale to będzie już tylko powtórka i szybko opanujesz sytuację i Twoje życie wystawi Ci 5+ za solidność i konsekwencję :)


Tego Tobie i sobie życzę- szybkiego uczenia się samego siebie i uważnego przyglądanie się zmianom w nas zachodzących po tym jak lekcję odrobimy na 5+


Daria :)




poniedziałek, 25 listopada 2013

Ideał

Do ideału warto dążyć !!!


 Zgodnie z tym co znalazłam w sieci, ideał to:

1) doskonałość, wzór doskonałości.

2) najwyższy cel dążeń i pragnień ludzkich w jakiejś dziedzinie.

3) koncepcja bardzo trudna lub niemożliwa do realizacji, choć bardzo pożądana.

Wszystkie 3 opcje mają w sobie to "coś" co według mnie określa to właśnie słowo. 

1 punkt wydaje mi się być tym, który z ideałem kojarzy się największej części populacji. 
2gi osobiście najbardziej przypadł mi do gustu bo w mojej opinii łączy się z rozwojem
i dyscypliną w dążeniu do założonego celu. 
3ci jest bardzo trzeźwym spojrzeniem na to o czym rozważa punkt 1wszy ;)

Tworzenie ideałów jest rzeczą bardzo normalną i powszechną i o ile łączy się z punktem 2 to już na starcie stanowi coś osiągalnego, realnego, coś o co warto zawalczyć.

Punkt 1wszy stanowi dobre pole do dyskusji i zazwyczaj wywołuje malutką rewolucję
w kwestii tego czy ideały istnieją i czy w ogóle warto ich szukać. Pewnie nie raz rozmawialiście o tym jakie sami macie ideały i czy sądzicie, że są ona bardziej kwestią Waszej wyobraźni czy czymś osiągalnym. Wiem też z własnego doświadczenia, że im mamy więcej lat tym wyznaczniki ideału ulegają lekkim modyfikacjom bo mamy na koncie kolejne doświadczenia, nowe przemyślenia, itp.
Zdarza się, że słyszymy też że za wysoko mierzymy albo że marzymy o niebieskich migdałach ale przecież to nasze ideały i nie muszą podobać się wszystkim dookoła ;)

Jak to się mówi: "Wszystkim nie dogodzisz" ;)

Ciekawy jest punkt 3ci gdzie tak naprawdę dajemy sobie przyzwolenie na myśl, że tylko bujamy w obłokach i patrząc realnie na sprawę nie możemy mieć tego co cieszy tak mocno nasze serce.

A ja uważam, że warto mieć ideały, że dlatego to pojęcie się pojawiło w formie rozumianej pod punktem 1wszym i 2gim aby mierzyć wysoko, wyznaczać sobie ambitne cele, marzyć bez granic i działać tak skutecznie aby codziennie choć troszkę być bliższym tego naszego ideału :)

Nie jest ważne czy chodzi o nasz ideał piękna partnera czy partnerki, nie ważne czy chodzi 
o ideał naszej rodziny, naszego domu, pracy, kondycji fizycznej... Ważne aby nie poddawać się gdy już ten wzór mamy w głowie i dążyć do niego bo jest on nasz i zawsze warto o niego walczyć :)


Daria :)

 


sobota, 23 listopada 2013

Dojrzewanie

Aby dojrzeć kiedyś trzeba być dzieckiem !!!


Temat dojrzewania, dorastania duchowego, zagadnienie związane z procesem stawania się bardziej świadomym, to coś o czym myślałam już wiele razy. Oczywiście im więcej czytam mądrych książek, im więcej rozmawiam o tym z moimi przyjaciółmi, im więcej to analizuję tym mam większą wiedzę ale nadal nie do końca sprecyzowaną odpowiedź ;)
Wydaje mi się to być do przyjęcia bo przecież wciąż sama dojrzewam, zmieniam się, poszerzam horyzonty :)

Na te chwilę dla mnie dojrzałość to świadome bycie sobą. To akceptowanie siebie takim jakim się jest a nie takim jakim nas wykreowała szkoła, religia, rodzice, polityka...
To obdarcie się ze schematów na bazie których zostaliśmy wychowani, ukształtowani i w pełni przemyślane wybranie z tego stosu ubrań swojej nowej, indywidualnej szaty. Oznacza to często odejście od religii w której zostaliśmy wychowani, porzucenie wzorców zachowań które nam wpojono jako jedyne słuszne. To wybór tego co nas rozwija i uszczęśliwia nawet jeśli nie tego nas uczono do tej pory i nie tego od nas oczekiwano.
Dojrzałość to etap gdzie wszystkie naleciałości społecznych wymagań zostają zapomniane
i gdzie obiema nogami jesteśmy już w naszym świecie :)

Możemy się wtedy stać bezreligijni lub stworzyć własne pojęcie wiary i własny obraz Boga.
Możemy usunąć się z towarzystwa ludzi, z którymi przebywaliśmy do tej pory.
Możemy zmienić swój cały światopogląd.

Czujemy, że możemy wszystko a nic nie musimy. 

W prostych codziennych sprawach jesteśmy mniej a nawet w ogóle niezależni od tego co powiedzą o nas inni. Dbamy o siebie, nie jesteśmy wścibscy, mściwi, interesowni, nie czynimy nikomu zła więc i oczywiste się dla nas staje, że nikt nas nie ocenia tak i my tego nie robimy.
Wyrażamy siebie swoimi poglądami, zachowaniem, postawą. Jesteśmy siebie pewni bo poznaliśmy siebie i wiemy czego się po sobie spodziewać.

Aby jednak stać się dorosłym duchowo, dojrzałym, trzeba być dzieckiem. Przechodzi się wtedy etap raczkowania, poznawania, badania, sprawdzania. Kilka razy można się sparzyć aby wiedzieć więcej. Wtedy człowiek pozwala sobie na beztroskę przeżywania i cieszenie się wszystkim co ma w swoim życiu. Jak dziecko łapie radosne chwile, kocha bezwarunkowo, pyta gdy jest ciekawy. Nie ogląda się na innych, przeżywa każdą chwilę na 100%.

Dojrzewanie o którym sobie rozmyślam nie wiąże się z liczbą przeżytych wiosen, ono łączy się z dorastaniem do najlepszej wersji siebie. To przekroczenie linii poza którą czeka na nas lepsza wersja nas samych, to miejsce w którym znamy siebie i wiemy w która stronę chcemy pójść. Po przejściu tej granicy nie ma powrotu do dawnej wersji a co najważniejsze w ogóle nie będzie w nas tej chęci ani potrzeby :)

 
Bardzo podoba mi się określenie jednego z pisarzy i myślicieli: "Dojrzewanie oznacza wchodzenie coraz głębiej w podstawy życia, oznacza oddzielenie się od śmierci, nie zbliżanie się do niej. Im głębiej wchodzisz w życie, tym lepiej poznajesz swoją nieśmiertelność..."


Sama wciąż dorastam, bawię się świetnie i pozwalam mojej duszy na dziecięce podrygi.
Z niecierpliwością oczekuję mojej dojrzałości. Mam nadzieję, że to będzie jeszcze w tym życiu ;)


Daria :)
 


czwartek, 21 listopada 2013

O prawdzie

Każda prawda ma dwie strony, moją
i Twoją !!!

Bardzo lubię to powiedzenie i osobiście się z nim zgadzam. 

Jako, że jesteśmy wolnymi ludźmi, z własnymi zasadami, wychowani  w różnych domach
i przez różnych ludzi, to zdarza się, że jakaś rzecz staje się w grupie ludzi kwestią dyskusyjną. Coś co dla jednego z nas jest prawdą nie musi być prawdą dla drugiej osoby. Być może za jakiś czas te osoby spotkają się w tym samym miejscu i uścisną sobie dłoń stwierdzając, że jest "właśnie tak" a być może nadal będą mieć odmienne zdanie. 
Wszystko to jest jak najbardziej ok. Nudno byłoby  gdyby wszyscy we wszystkim się zgadzali a życie byłoby bardzo przewidywalne i schematyczne. Nie byłoby niespodzianek od losu i znaków zapytań w naszym samorozwoju. To właśnie dzięki różnorodności poglądów i opinii rozwijamy się, poznajemy drugą stronę medalu, poszerzamy horyzonty. 

To co lubimy, co uważamy za słuszne, co praktykujemy w swoim życiu, możemy zawsze zaprezentować i chcieć zachęcić kogoś do głębszego zainteresowania się danym tematem. Nie możemy jednak oczekiwać od ludzi, że będą nam przytakiwać, że będą nasze zdanie stawiać ponad swoje własne. Nie mamy prawa narzucać żadnemu dorosłemu, żyjącemu samodzielnie człowiekowi naszych wizji szczęśliwego, spełnionego życia. Bo nikt nie powiedział, że z naszego przepisu na życie wyjdzie smaczne dla kogoś danie ;)

Całkiem innym tematem są dzieci, którym od malucha do główki trzeba wpajać wartości którymi chcemy aby się kierowały, a które sami wyznajemy. W kwestii wychowania nie będę się jednak wypowiadała bo dziecaiczków nie mam więc wszystko co bym napisała byłoby jedynie moim wyobrażeniem tego jak wychowywac aby wychować :)

To co chcę tutaj wyrazić to pojęcie prawdy, które daje przyzwolenia na tyle sposobób życia 
i myślenia, ile jest ludzi. To wolność wyborów i racji. To pełne przyzwolenie na inne zdanie niż nasze własne a czasem może też ciekawość poznania tej właśnie innej opinii.

Zmieniamy się, zmieniamy zdanie, rozwijamy się, nasz punkt widzenia często jest inny wraz
z upływem czasu i wzrostem doświadczenia. Z wiekiem zmieniają się też często nasze zdolności postrzegania rzeczywistości.

 
"Nic nie trwa; wszystko przemija. Zawsze obecna jest tylko nasza zdolność postrzegania. To ona wprowadza równowagę. Równowaga to obserwowanie tego co się dzieje." 


Uważam, że trzeba zawsze szanować swoje zdanie oraz szanować to, że ktoś może mieć inne zdanie niż my :)

 
Dziś na zakończenie dowcip :) To tak pod te przepisy i wpasowywanie się w cudze menu ;)

- Niepotrzebnie kręcisz nosem. Ten bigos jest całkiem dobry.
- Może i jest dobry, ale większość ludzi bierze do kina popcorn.

 
Daria :)


Dystans do samego siebie

Dusza jest cudem samym w sobie !!!


Przyglądając się samej sobie dochodzę do wniosku, że na siłę zawsze jest miejsce i że to
o delikatność czasem trzeba walczyć. O delikatność, która wyraża się w uległości, pokorze
i poddaniu. O delikatność, która daje kobiecą równowagę i zapewnia wewnętrzną harmonię. O delikatność, która wycisza myśli i porządkuję bałagan spowodowany szybko krążącymi myślami, myślami przeradzającymi się w jeszcze szybsze ruchy ciała i działania bardzo dynamiczne. 

O delikatność duszy!

Jestem silną osobowością. Zaradną kobietą. W głowie mam wzorzec mamy, która świetnie radzi sobie ze wszystkim :) 
Też sobie radzę i jeśli powiesz mi: "Daria załatw to",  załatwię to. 

Prawda jest jednak taka, że świetnie czuję się jako kobieta, która nie musi wszystkiego załatwić i wszystkiego ogarnąć. Bardzo dobrze czuję się gdy mam w swoim wnętrzu spokój
a w głowie porządek myśli. Wiem już co mi służy, wiem jak osiągnąć ten stan wyciszenia
i łagodności. Poznałam jak to jest być po dwóch stronach barykady, gdzie może być dużo siły
i energii i tam gdzie energia współgra z delikatnością.

Mam na siebie przepis, wiem gdzie chcę być i jaka chcę być. Wiem też, że człowiek ciągle się zmienia i rozwija i ja też temu procesowi podlegam. Dziś mogę kochać kolor zielony ale za rok mogę zafascynować się niebieskim :)  
Wiem, że spokój jest dla mnie dobry ale prawda jest taka że nie musi być dobry dla Ciebie.

Każda osoba jest piękna sama w sobie. 
Każda dusza ma swój cel na tej ziemi.
Każdy z nas, mały czy duży, taki jaki jest jest właśnie najcenniejszy. 

Wiem już, że to co dobre dla mnie nie musi być dobre dla innych osób. Pomysły i zasady, które ja wypracowałam tak naprawdę nie muszą działać poza moim światem wartości. 

Codziennie łapię dystans do samej siebie i uczę się ludzi. Poznaję nowe emocje, przeżywam życie. Działam tak jak się zaprogramowałam i dobrze mi z tym :) Chcę budować swoją delikatność bo kocham ją w sobie czuć.


Życie to ciągły rozwój i zmienność a zmienność niezmienna. 
Życie to ciągła podróż do wnętrza siebie, to powrót do korzeni. 
To dystans do tego kim jesteśmy teraz a kim chcemy się stać na bazie własnego doświadczenia.

 

 

Najpiękniejsze jest bycie sobą, z tym co się w sobie kocha i co chciałoby się zmienić, ze wszystkimi zaletami i wątpliwościami.


Daria :)

 




czwartek, 14 listopada 2013

Media i pranie mózgu

Oglądanie telewizyjnych wiadomości, dyskutowanie o polityce i kościele katolickim w Polsce, prowadzi do zmian nowotworowych w mózgu ;)


Nie mam telewizora. Nie oglądam telewizji od 12 lat. Nie słucham wiadomości w radio oraz nie kupuję gazet o zabarwieniu politycznym. Gazet plotkarskich też nie kupuję bo nie mają mi nic ciekawego do zaoferowania :)

Nie wiem ile zarabia premier i jakie ma poparcie w społeczeństwie. Nie wiem jaka jest stopa bezrobocia i ile osób zginęło w tym tygodniu na drogach Polski. Nie wiem jak trudne są "Trudne sprawy" i czy "Sędzia Wesołowska" na prawdę jest sędziną. Nie wiem, którzy księża mówią, że dzieci "się same garną". Nie wiem, ile osób zostało zabitych w ostatniej strzelaninie w Stanach oraz nie wiem ile kosztować będzie budowa drugiej linii warszawskiego metra. Nie wiem czy będzie to zima stulecia oraz czy w każdym produkcie spożywczym jest GMO. 

Nie wiem wielu innych rzeczy z różnych dziedzin życia ale wiem, że brak tej wiedzy daje mi święty spokój :)

Na wszystkie zagadnienia wymienione przeze mnie powyżej na pewno znałabym odpowiedź gdybym tylko bacznie przyglądała się Faktom i nasłuchiwała ploteczek, newsów i innych smutnych wiadomości płynących z radioodbiorników i z telewizora. Dotarłoby do mnie na pewno jeszcze więcej tragicznych statystyk i wydarzeń gdybym tylko otworzyła uszy na to co prezenterzy telewizyjni chcą mi przekazać. 

Nie neguję tutaj przydatności mediów w rozwoju świadomości myśli politycznych i trendów
w modzie. Nie twierdzę, że czytanie gazety codziennej, oglądanie Wiadomości czy Faktów jest złem. Twierdzę jedynie, że ilość informacji, która jest w stanie do nas trafić w ciągu 24 h jest w 90% wiedzą bezużyteczną o mocno negatywnym zabarwieniu.

Ja osobiście po zadaniu sobie pytania: "Czy ta wiedza jest mi do czegokolwiek potrzebna? Zdecydowanie odpowiem NIE :)

Jeśli ktoś lubi być na bieżąco w kwestiach politycznych- niech będzie.
Jeśli ktoś chce być na czasie ze wszystkimi aferami- niech będzie.
Jeśli ktoś chce krzyczeć do telewizora na polityka, który właśnie "prawi morały"- niech krzyczy.
Jeśli ktoś chce obrzucać wyzwiskami kler polski- niech obrzuca.

Nie chcę i nie potrzebuję denerwować się tym na co nie mam bezpośrednio wpływu. 
Nie chcę słuchać o tym ile zła jest na świecie i jak ludzie bywają okrutni. 
Nie chcę bać się własnego cienia. 
Nie chcę o tym słuchać i tym codziennie żyć. 
Nie chcę przeżywać tragedii świata przy każdej złej wiadomości którą przeczytam lub którą zobaczę, usłyszę.

Żyję na tym świecie już chwilę i doskonale wiem, że:
- człowiek krzywdzi innego człowieka, 
- codziennie na świecie giną ludzie z bardzo wielu powodów, 
- politycy widzą najwyraźniej jedynie swój czubek nosa, 
-celibat deprawuj...
 Wolę jednak zachować równowagę psychiczną i mocno filtrować informacje które do mnie dotrą. Tych które mnie interesują wiem gdzie szukać i wiem jak cenne jest mieć ten wewnętrzny spokój, który daje w tym przypadku niewiedza ;)

Decydując się na oglądanie wiadomości, czytanie portali plotkarskich, świadomie decydowałabym się m. in. na oglądanie przemocy i rzeczy ulotnych i mało wartościowych.
Nie jest to coś czego potrzebuję!


Wybieram brak telewizora i nieświadomość aby świadomie móc cieszyć się życiem i tym dobrem, o którym się powszechnie nie mówi :)

Daria :)

środa, 13 listopada 2013

Zainteresowanie dla drugiego człowieka

Chwila uwagi poświęcona przez nas drugiemu człowiekowi może zmienić cały jego dzień !!!


Tak jak nikt nie jest samotną wyspą tak prawdą jest, że ludzie lubią być częścią życia innych ludzi. Oczywiście należy tu wprowadzić podział na tych, którzy potrzebują niewiele zainteresowania i na tych, którzy łakną uwagi tak samo mocno jak powietrza. W naturze wszystko zawsze jest w równowadze a więc i tu mamy podobnie :)

W obu tych przypadkach jest to wszystko w zgodzie z ich wewnętrzną potrzebą i czyni taką osobę spełnioną wszędzie gdzie się pojawi.

To o czym chce teraz napisać, ta forma zainteresowania człowieka innym człowiekiem, nie ma nic wspólnego z niską samooceną i dowartościowaniem się poprzez komplementy i uwagę płynąca z zewnątrz. Chodzi mi tylko i wyłącznie o zainteresowanie się kimś obok nas właśnie dlatego, że jest w tym momencie obok nas a nie gdzie indziej :) 

Chwila, która może zmienić czyjś dzień, to jedno spojrzenie, jeden uśmiech, jedno słowo to najprostsza forma komunikacji werbalnej lub pozawerbalnej z drugą osobą. Chwila, która nas nic nie kosztuje, jest dana za darmo a tak naprawdę ma wartość nie do opisania!

Ludzie uwielbiają być zauważani!
Uwielbiają czuć, że są słuchani i w danym konkretnym momencie nasza uwaga zwrócona jest tylko w ich stronę! Jeśli nie jest to kosztem naszej energii to uśmiechnijmy się do nich na ulicy, w sklepie,
w windzie. Przekażmy im troszkę naszego płomienia bo może w ten sposób rozpalimy ich wewnętrzny ogień życia!

Osobiście uważam, że to fantastyczne gdy uśmiechamy się do kogoś i od razu widzimy uśmiech na buzi tej właśnie osoby :)

Bardzo często zaczepiam ludzi uśmiechem albo słowem i oczywiście przyznaję się do tego, że jestem zaczepialska :) Rozmawiam, z jeszcze nie poznanymi mi osobami, w sklepie, na ulicy, w pracy, poza pracą, na siłowni, w parku... Rozmawiam bo lubię i przychodzi mi to z łatwością :) Najważniejsze, a co determinuje moje działania, jest jednak to, że ja najprościej w świecie- lubię ludzi :) 
Nie oczekuję od nich niczego w zamian- ani uwagi, ani pochlebstw, ani uśmiechów. Daję to co mam, dobrem się dzielę i jeśli ktoś chce odwzajemnić uśmiech, odpowiedzieć na zaczepkę słowną to robi to a ja przyjmuję to z wielką radością :)

Na takie zachowanie nie mam szablonu. Nie potrafiłabym powiedzieć jak się tego nauczyć czy jak zacząć rozmawiać w jakimś konkretnym przypadku. Wiem jednak, że lubiąc ludzi i będąc świadomym tego, że nasze zainteresowanie kimś może zmienić dzień takiej osoby- po prostu to robię. A że praktyka czyni mistrza to przychodzi mi to z coraz większą lekkością.


To co polecam to:
sprawdzajcie każdego dnia sami jak wielką moc ma Wasz uśmiech :)

Po jakimś czasie na pewno wejdzie Wam to w krew czyniąc wiele dni nieznanych Wam ludzi pięknymi i wyjątkowymi.

 

Uśmiech dostaliśmy od życia za darmo, przekazujmy go dalej jako bezcenny dar dla drugiego człowieka !!!
  
Daria :)

piątek, 8 listopada 2013

Robienie swoich rzeczy

Rób rzeczy, które kochasz a nikomu nie stanie się krzywda ;)



Sądzę, że większość ludzi ma jakiś swój, indywidualny zestaw czynności, które wykonując świadomie podwyższa swój poziom zadowolenia z życia. Mogą to być rzeczy powtarzane codziennie rano lub wieczorem czy co 2, 3 dni. Najważniejsze w nich jest to, że są tylko nasze
i tylko my wiemy jaką one
 mają cudowną moc czynienia dobra w naszym sercu :)

Może jest to poranna kawa wypita w wannie, może długi prysznic zaraz po przebudzeniu, może gimnastyka po wyskoczeniu z łóżka, może 10 minut medytacji a może 15 minutowa cisza.

Ile ludzi tyle różnych potrzeb zaspokojenia tego specyficznego wewnętrznego głodu.

Zawsze tak naprawdę znajdzie się coś lub ktoś, kto ten rytm będzie mógł zakłócić. Nagle zostanie nam mało czasu na poranne bieganie, wieczorny rytuał jedzenia kolacji z ukochaną osobą...
Zawsze jednak jedyną osobą, która ma tu decydujące zdanie jesteś TY !

Jeśli pozwolisz sobie odebrać swój prywatny czas, swoje prywatne rytualne pocieszacze
i rozweselacze to w pierwszej kolejności oberwie się Tobie a w drugiej, osobom ,które są Ci najbliższe. Tak to bowiem działa, że człowiek głodny, niewyspany i niespełniony jest markotny i zły na wszystko.

Odejście od naszych pozytywnych czynności oczywiście może też być w pełni naszym działaniem. Dzieje się tak gdy czujemy się takkkkkk świetnie i jak młodzi bogowie, że najprościej w świecie przestajemy coś robić. Choć to właśnie dzięki temu jesteśmy kim jesteśmy i czujemy się tak jak się czujemy to zaczynamy szukać dodatkowych rzeczy ,tym samym poświęcając mniej czasu "starym" nawykom. Brzmi dziwnie ale takie są fakty. 

Jeśli jednak coś kochasz to jesteś przez TO coś, dla Ciebie magicznego,  też kochany
i wzajemnie się stale uzupełniacie i przyciągacie.

Jeśli KOCHASZ grać w koszykówkę to w nią graj tak często jak się da bo jak przestaniesz to na pewno Twój faul gdzieś i tak się pojawi ale nie będzie to już boisko ;)
Jeśli kochasz spać w ciągu dnia to sobie tego nie odpuszczaj aby przypadkiem nie doprowadzić do śpiączki kogoś Ci bliskiego ;) 



Szczęście jest tam gdzie chcecie aby było !!!

Daria :)

środa, 6 listopada 2013

Dobro wraca

Rzeczy wracają jak bumerang i te dobre i te złe, każde !!!

  
Z moich prywatnych obserwacji i rozmów z przyjaciółmi wynika rzecz następująca:
To co czynimy z czystego serca, z dobra duszy, nie tylko nas samych czyni lepszymi
a szerokim łukiem dotyka ludzi w naszym otoczeniu aby potem wrócić do nas ze wzmożoną siłą :)

To CUDOWNE :)

Na pewno nie raz odczuliście, że dzieją się w Waszym życiu różne cuda, że zdarzają się rzeczy które Was zachwycają, zapierają dech w piersi, napawają Was dumą, radością i wlewają Wam żar w serce. 

Jeśli tego jeszcze nie odczuliście to wcale nie oznacza, że nie jesteście dobrymi ludźmi. To oznacza, że inaczej przeżywacie emocje, inaczej patrzycie na zjawiska, że wszystko przed Wami :)

Jeśli  doświadczyliście stanów którymi się zachwycałam 3 linijki wyżej to właśnie dlatego, że czynicie dobro i przeżywacie je podobnie do mnie ;) Dobro w najczystszej formie połączone
z otwartością serca tak właśnie się manifestuje. 
Dzieje się tak ponieważ robicie to tak po prostu, bez oczekiwań, bez potrzeby poklasku, bez zobowiązań i roszczeń :) 

Przepis na wracające dobre jest bardzo prosty:
- garść dobrych myśli
- 2 garści szczerych intencji
- szklanka naturalności i autentyczności zachowań
- serce otwarte na ludzi
- najważniejszy składnik- dużooooo miłości do samego siebie :)

Człowiek, który jest dobry dla innych, służy im radą, pomocą, ramieniem i niczego nie chce
w zamian, dostaje zawsze to samo dobro z nawiązką. Bumerangiem wraca do niego całe piękno, które sam wysłał w świat :) Okazuje się bowiem, że nasza naturalność, nasze zainteresowanie druga osobą wytwarza tak dużą porcję energii, że wystarcza dla takiego "potrzebującego" i jeszcze zostaje dla nas :)


Zatrzymajcie się na chwilę i postarajcie się sobie przypomnieć kiedy ostatni raz zainteresowaliście się drugim człowiekiem właśnie dlatego że jest człowiekiem, dlatego że stanął na waszej drodze? Jeśli to było dziś to jutro możecie spodziewać się czegoś wyjątkowego ;)
 

Ja osobiście codziennie dostaję bardzo dużo miłości a nawet inaczej, jestem świadoma, że ją dostaję i dziękuję za nią bo to naprawdę wielki DAR. 
Przyjmuję ją z wielką radością i zachwycam się wszystkimi oznakami tego ciepła, troski
i zrozumienia. Być może mam swoje smutne myśli, swoje rozterki i swoje łzy ale mam też świadomość, że dostaję bardzo dużo i to daje mi ogromną moc!

Wiem, że dostałam i nadal dostaję te cudowności bo w którymś momencie mojego dnia dałam bezinteresownie komuś odrobinkę siebie, swojego uśmiechu, troski, zainteresowania, chwilkę swojego dnia :)
 

Tak to właśnie działa oko za oko a za dobro jeszcze większe dobro!



Dobrem się dzielę bo lubię a ono wraca bo lubi mnie- pięknie :)


Daria :)

Ludzie rozmawiają coraz mniej

Ludzie rozmawiają coraz mniej, mówią coraz więcej !!!


Mam wrażenie, że w obecnych czasach ludzie mówią coraz więcej a w tym co mówią coraz mniej jest treści. Jest dużo bla bla bla, bla bla bla a przekaz zawarty w tych słowach można by tak naprawdę zmieścić w jednym tylko blaaaaaa. 

Mówimy dużo i o wszystkim bo nie nauczyliśmy się ciszy. Pójdę o krok dalej- boimy się jej
i krzyczącego w głowie JA, które wytyka nam nasze błędy, prowokuje nas do zmian, do działań, do porzucenia nawyków nic nie wnoszących do naszego życia. Nie rozmawiamy szczerze z samymi sobą bo dostajemy po głowie od naszej świadomości a przecież nie lubimy być krytykowani
, wręcz nie życzymy sobie aby ktokolwiek zmieniał nasze nawyki, przyzwyczajenia, schematy.

Skoro nie chcemy słuchać siebie w ciszy to co robimy? MÓWIMY!
Mówimy dużo i głośno. Rozmawiając z ludźmi sypiemy z rękawa sloganami, podejmujemy tematy o których nie mamy pojęcia, dyskutujemy, zajmujemy stanowisko, gadamy, nawijamy, blablujemy...

Rozmowy nie są konstruktywne, nie rozwijają nas, nie podejmują zagadnień, tzw. "ciężkich", takich jak eutanazja, aborcja, kara śmierci, celibat w kościele katolickim, itp. , itd. A nóż podczas wymiany poglądów okaże się, że ktoś ma inne zdanie niż nasze i nasze nie będzie na wierzchu i będziemy mieli przyznać rację innej opinii. 

Nie wgłębiamy się w problemy ludzi, nie chcemy mieć zdania, wolimy być nijacy niż jacyś, plastyczni niż ukształtowani. Nie po drodze nam do bycia określonym, świadomym bo tacy NIJACY jesteśmy bardziej anonimowi, bezpieczni.

W związkach nie mówimy o tym co nam "leży na wątrobie" bo nie chcemy skrzywdzić drugiej osobą szczerością. Wolimy trzymać w sobie nasze czarne myśli. Uważamy, że nasze słowa mogą kogoś zaboleć i że prawda może nam wszystko utrudnić. Dziewczyna/żona się obrazi
i strzeli focha a chłopak/mąż znajdzie sobie inną bardziej wyrozumiałą partnerkę, która nie będzie mu mówić, że mógłby się postarać nie rozrzucać skarpetek po mieszkaniu a sama je pozbiera. 
A przecież nie ma nic piękniejszego jak rozmowa a podstawą zdrowej relacji jest według mnie wyłożeniu kawy na ławę i granie zawsze w otwarte karty. To, że ktoś nam powie COŚ nie oznacza, że chce nas obrazić, sprawić nam przykrość czy chce nas zmieniać. Oznacza to często tylko i wyłącznie to co dana osoba do nas mówi a nie to co nam się wydaje. 
Sprawa jest oczywiście bardzo prosta gdy mamy do siebie dystans i wiemy, że człowiek to stworzenie którego celem jest rozwój. Przyjmujemy wtedy taką rozmowę jako zielone światło do działania, jako sygnał do pracy nad tym co może być w nas lepsze dla nas samych a tym samym dla naszego otoczenia.

Utrudnienie pojawia się gdy ktoś ma niską samoocenę i kolokwialnie mówiąc "ma ze sobą problem". W takiej sytuacji mówienie o niedoskonałościach, zwracanie uwagi na rzeczy wymagające modelowania, wywołują nerwy bo przecież interpretacja tego jest jedna: ktoś się nas czepia, nie podoba mu się to i tamto i w ogóle nie akceptuje że palimy dużo albo że nie sprzątamy, po sobie.

A tak naprawdę każdy ma prawo mieć swoje zdanie i powiedzieć nam, że są rzeczy nad którymi możemy popracować dla dobra sprawy. Nie ma nic złego w tym, że człowiek, który jest bliski naszemu sercu, powie nam, że z czymś przesadzamy albo że przykładamy za mało uwagi jakiejś sprawie. To, że zakładamy z góry jaka będzie reakcja na nasze słowa, sprawia że nie podejmujemy tematu. Konsekwencją czego jest to, że ludzie są ze sobą i się nie znają, powiedziałabym że oni ze sobą przebywają, egzystują przy sobie. Wieczorami wpatrzeni
w telewizor rozmyślają o trudnych sprawach innych ludzi i czekają z niecierpliwością na wiadomości albo fakty, z których to dowiedzą się że innym też jest źle i nie są osamotnieni
w swojej samotności.

W pracy mówimy o wszystkim i niczym, nic o sobie tak naprawdę nie wiemy.

W bloku mieszkalnym mówimy dzień dobry każdemu po kolei bo akurat ktoś z tych osób może się okazać sąsiadem i w przyszłości będziemy chcieli od niego pożyczyć cukier a od nieznajomego to "troszkę wstyd".

Rodzice nie rozmawiają z dziećmi bo... jest na to wiele wymówek!

Młodzież rozmawia ze sobą o trendach w modzie, nowym modelu iphona, dietach cud
i szkodliwości glutenu. Nie rozmawia się o planach na przyszłość, o celach, o pasjach,
o rodzinie- to mało kogo interesuje gdy na witrynach sklepowych jest już nowa kolekcja znanego projektanta.


Nie zakładam, że akurat Wy tak robicie, nic nie zakładam. Ja po prostu obserwuję i wyciągam wnioski, które pozwolą mnie samej być lepszą wersją siebie.


Jeśli możemy powstrzymać lawinę pustych słów to zróbmy to pamiętając, że lawiny ZAWSZE są niebezpieczne ;)


Daria :)







poniedziałek, 4 listopada 2013

Priorytety i rzeczy, które mogą poczekać

Albo czas goni nas albo my gonimy czas !!!

Większość ludzi stale za czymś goni i mnie też się to czasem jeszcze zdarza. Za uciekającym autobusem, za pieniędzmi, za karierą, za uciekająca panną młodą, za czasem którego wciąż mało. Doba staje się za krótka by pogodzić obowiązki domowe ze służbowymi i prywatnymi. Chcemy w to jeszcze wcisnąć jakiś spacer lub wyjście na rower i okazuje się, że nie mamy czasu, za to czas ma nas w swojej pułapce i nie zamierza nas z niej wypuścić. 

Obowiązki się nawarstwiają, stos papierów rośnie, klienci czekają w niekończącej się kolejce, pranie czeka na zrobienie a paznokcie na wymalowanie. W głowie pojawia się napięcie,
w brzuchu kręci, pot wskakuje na czoło, pojawiają się stany lękowe i bezsenność. Za wszystko to odpowiada poczucie presji czasu, presji którą sami sobie narzucamy. Chcemy wszystko szybko i na już!

A przecież pewne rzeczy mogą chwile poczekać na realizację, niektóre osoby mogą spotkać się z nami nie o 12 a o 15:00. Najważniejsze to ustalić sobie priorytety i określić skalę ważności bo przecież nie jest tak, że wszystko jest równie ważne i tak samo pilne.

Jeśli macie mnóstwo rzeczy do załatwienia, wiele miejsc do odwiedzenia, kilka spotkań do odbycia to proponuję zrobić listę ze skalą od 1 do 10. 1 jest to nasz priorytet na wczoraj a 10 to rzecz drobna, która nie ucieknie jak się jej poświęci czas później. Można później czynności
z listy przypisać do konkretnych dni i skupiać się w danym dniu tylko i wyłącznie na tych wypisanych na "wtorek 6.11". Rozdzielenie sobie obowiązków na dni tygodnia, usystematyzowanie ich rangi ważności, zdejmuje z naszej głowy ogromny ciężar, pozwala normalnie oddychać a co najważniejsze pokazuje, że tak naprawdę to mamy na to czas a nie czas ma nas :)

Każdego dnia nasz mózg przetwarza ogromne ilości informacji. Wiele z nich jest na daną chwilę nieużyteczna i tworzy tylko sztuczny tłum ;) Fakt jednak, że jakaś myśl zagościła
w naszym umyśle sprawia, że skupiamy na niej swoją uwagę i zaczynamy się czuć odpowiedzialni za wprowadzenie jej w życie. Nagle okazuje się, że podczas przygotowań do ważnego egzaminu mamy tak brudne okno w pokoju, że wpada do niego za mała ilość promieni słonecznych i nie widzimy najlepiej czytanego tekstu...

Grunt to zachować spokój i działać wtedy małymi krokami zbliżającymi nas do celu. Nie pozwolić na to aby poplątane myśli zawładnęły naszym umysłem i abyśmy byli na usługach Pana czasu. 

 

Porządek w głowie ZAWSZE przekłada się na porządek
w tym co na zewnątrz!

 Daria :)


 

piątek, 1 listopada 2013

Stereotypy

Stereotypy i schematy myślowe są elementem naszego świata !!!

Jesteście w stanie określić czy odczuwacie lub odczuwaliście kiedyś na własnej skórze efekty stereotypowego myślenia? Mniej lub więcej ale pewnie każdemu z Was kiedyś coś się przydarzyło. Ja mogę z ręką na sercu śmiało powiedzieć, że było tego sporo a obecnie jest mniej no ale nadal biorę w tym "niechcący" udział ;)

Schematy myślowe i scenariusze działań są bardzo naturalną częścią naszego życia. Dzięki pewnej rutynie zachowań czujemy się bezpieczni. Trudno nas wtedy zaskoczyć, sprowadzić na inną drogę. Mamy swoje podwórko, świetnie je znamy, potrafimy się po nim poruszać bez najmniejszych problemów. Mając scenariusz w ręku wiemy jak odegrać w doskonały sposób swoją rolę w teatrze życia.

Schematy bywają jednak bardzo niebezpieczne w zderzeniu z rzeczywistością ponieważ zamykają nas na nowe rzeczy, nowe doświadczenia, nowych ludzi, nowe zjawiska. Chodząc jak koń z klapkami na oczach pójdziemy przed siebie do domu ale nie dostrzeżemy wielu cennych rzeczy, które są poza zasięgiem wzroku. 

Schematy dotyczą każdej dziedziny naszego życia i nie oszczędzają żadnej grupy społecznej.
Ludzie z tatuażami- recydywa. 
Ludzie z dredami - brudasy.
Szalejący na parkiecie tancerz- na pewno po alkoholu i "Bóg wie po czym".
Osoba niechlujnie ubrana z wyziewem alkoholowym- menel.
Osoba leżąca na chodniku- pijany ktoś.
Starsza Pani z dzieckiem na ręku- babcia, "na matkę tak małego dziecka za stara, nie nie nie, na pewno babcia".
Przystojny, dobrze zbudowany mężczyzna- lowelas i kobieciarz, "na bank".
Wyzywająco ubrana kobieta- łatwa sztuka.
Itp., itd. 

Ja osobiście mam tatuaże, tańczę gdy tylko gra muzyka i wyglądam wtedy jak skaczący kolorowy punkt. Mam krótkie bo praktyczne włosy, uśmiecham się do nieznajomych ludzi
i zaczepiam ich w różnych miejscach rozmową a jestem przecież bardzo ułożonym człowiekiem :)
Nie piję, nie palę, narkotyków nie uznaję, jem dużo słodyczy, piję tłuste mleko i jem bitą śmietanę, bardzo szanuję swoje ciało i pracuję nad jego rozwojem wew. i zew. Kocham wysiłek fizyczny i zamierzam w wieku 80 lat robić szpagat. Jestem ugodowym człowiekiem, piszę bajki i rozmawiam z aniołami...

No i teraz kilka moich, wyciągniętych z rękawa, stereotypowych historii, historii bardzo barwnych i totalnie mi obcych. Mianowicie:
- na imprezie ludzie pytają mnie czy mam jakiś towar do odsprzedania;
- ludzie widząc, że się do nich uśmiecham zakładają z góry, że coś od nich chcę, na pewno ich podrywam;
- mam tatuaże więc prowadzę lekki styl bycia, nie przywiązuję wagi do wartości w życiu;
- mam krótkie włosy i poważną minę a więc jestem zimna i niedostępna;
- jestem szczupła więc na pewno jestem na ciągłej diecie;
- jestem stale uśmiechnięta bo wszystko co smutne omija mnie łukiem i spada na innych.

Stereotypy są jak mur, który powstaje w naszej głowie i zza którego nie jesteśmy w stanie dostrzec człowieka a jedynie jego kapelusz. Z całym szacunkiem do kapeluszy i innych okryć głowy ale gdyby nie było go na czym nosić to nigdy by żaden z nich nie powstał ;)

 

W zgodzie ze słowami Adama Mickiewicza "Tam sięgaj gdzie wzrok nie sięga" żegnam się z Wami czule :)


Daria :)