środa, 6 listopada 2013

Ludzie rozmawiają coraz mniej

Ludzie rozmawiają coraz mniej, mówią coraz więcej !!!


Mam wrażenie, że w obecnych czasach ludzie mówią coraz więcej a w tym co mówią coraz mniej jest treści. Jest dużo bla bla bla, bla bla bla a przekaz zawarty w tych słowach można by tak naprawdę zmieścić w jednym tylko blaaaaaa. 

Mówimy dużo i o wszystkim bo nie nauczyliśmy się ciszy. Pójdę o krok dalej- boimy się jej
i krzyczącego w głowie JA, które wytyka nam nasze błędy, prowokuje nas do zmian, do działań, do porzucenia nawyków nic nie wnoszących do naszego życia. Nie rozmawiamy szczerze z samymi sobą bo dostajemy po głowie od naszej świadomości a przecież nie lubimy być krytykowani
, wręcz nie życzymy sobie aby ktokolwiek zmieniał nasze nawyki, przyzwyczajenia, schematy.

Skoro nie chcemy słuchać siebie w ciszy to co robimy? MÓWIMY!
Mówimy dużo i głośno. Rozmawiając z ludźmi sypiemy z rękawa sloganami, podejmujemy tematy o których nie mamy pojęcia, dyskutujemy, zajmujemy stanowisko, gadamy, nawijamy, blablujemy...

Rozmowy nie są konstruktywne, nie rozwijają nas, nie podejmują zagadnień, tzw. "ciężkich", takich jak eutanazja, aborcja, kara śmierci, celibat w kościele katolickim, itp. , itd. A nóż podczas wymiany poglądów okaże się, że ktoś ma inne zdanie niż nasze i nasze nie będzie na wierzchu i będziemy mieli przyznać rację innej opinii. 

Nie wgłębiamy się w problemy ludzi, nie chcemy mieć zdania, wolimy być nijacy niż jacyś, plastyczni niż ukształtowani. Nie po drodze nam do bycia określonym, świadomym bo tacy NIJACY jesteśmy bardziej anonimowi, bezpieczni.

W związkach nie mówimy o tym co nam "leży na wątrobie" bo nie chcemy skrzywdzić drugiej osobą szczerością. Wolimy trzymać w sobie nasze czarne myśli. Uważamy, że nasze słowa mogą kogoś zaboleć i że prawda może nam wszystko utrudnić. Dziewczyna/żona się obrazi
i strzeli focha a chłopak/mąż znajdzie sobie inną bardziej wyrozumiałą partnerkę, która nie będzie mu mówić, że mógłby się postarać nie rozrzucać skarpetek po mieszkaniu a sama je pozbiera. 
A przecież nie ma nic piękniejszego jak rozmowa a podstawą zdrowej relacji jest według mnie wyłożeniu kawy na ławę i granie zawsze w otwarte karty. To, że ktoś nam powie COŚ nie oznacza, że chce nas obrazić, sprawić nam przykrość czy chce nas zmieniać. Oznacza to często tylko i wyłącznie to co dana osoba do nas mówi a nie to co nam się wydaje. 
Sprawa jest oczywiście bardzo prosta gdy mamy do siebie dystans i wiemy, że człowiek to stworzenie którego celem jest rozwój. Przyjmujemy wtedy taką rozmowę jako zielone światło do działania, jako sygnał do pracy nad tym co może być w nas lepsze dla nas samych a tym samym dla naszego otoczenia.

Utrudnienie pojawia się gdy ktoś ma niską samoocenę i kolokwialnie mówiąc "ma ze sobą problem". W takiej sytuacji mówienie o niedoskonałościach, zwracanie uwagi na rzeczy wymagające modelowania, wywołują nerwy bo przecież interpretacja tego jest jedna: ktoś się nas czepia, nie podoba mu się to i tamto i w ogóle nie akceptuje że palimy dużo albo że nie sprzątamy, po sobie.

A tak naprawdę każdy ma prawo mieć swoje zdanie i powiedzieć nam, że są rzeczy nad którymi możemy popracować dla dobra sprawy. Nie ma nic złego w tym, że człowiek, który jest bliski naszemu sercu, powie nam, że z czymś przesadzamy albo że przykładamy za mało uwagi jakiejś sprawie. To, że zakładamy z góry jaka będzie reakcja na nasze słowa, sprawia że nie podejmujemy tematu. Konsekwencją czego jest to, że ludzie są ze sobą i się nie znają, powiedziałabym że oni ze sobą przebywają, egzystują przy sobie. Wieczorami wpatrzeni
w telewizor rozmyślają o trudnych sprawach innych ludzi i czekają z niecierpliwością na wiadomości albo fakty, z których to dowiedzą się że innym też jest źle i nie są osamotnieni
w swojej samotności.

W pracy mówimy o wszystkim i niczym, nic o sobie tak naprawdę nie wiemy.

W bloku mieszkalnym mówimy dzień dobry każdemu po kolei bo akurat ktoś z tych osób może się okazać sąsiadem i w przyszłości będziemy chcieli od niego pożyczyć cukier a od nieznajomego to "troszkę wstyd".

Rodzice nie rozmawiają z dziećmi bo... jest na to wiele wymówek!

Młodzież rozmawia ze sobą o trendach w modzie, nowym modelu iphona, dietach cud
i szkodliwości glutenu. Nie rozmawia się o planach na przyszłość, o celach, o pasjach,
o rodzinie- to mało kogo interesuje gdy na witrynach sklepowych jest już nowa kolekcja znanego projektanta.


Nie zakładam, że akurat Wy tak robicie, nic nie zakładam. Ja po prostu obserwuję i wyciągam wnioski, które pozwolą mnie samej być lepszą wersją siebie.


Jeśli możemy powstrzymać lawinę pustych słów to zróbmy to pamiętając, że lawiny ZAWSZE są niebezpieczne ;)


Daria :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz