piątek, 9 stycznia 2015

Dobroć vs. naiwność

Wąska jest granica pomiędzy dobrocią a naiwnością!

Na ten temat miałam pisać około miesiąc temu ale wyszło jak wyszło i piszę dziś :)

Patrząc na siebie samą i moje otoczenie, dawno już doszłam do wniosku, że bardzo niewiele trzeba aby dobroć człowieka była wykorzystana przeciw niemu samemu przez drugą osobę, czyniąc z nas, kolokwialnie mówiąc- osobą naiwną.

Najczęstszą przyczyną nie jest to, że trafiamy na złych ludzi ale to, że sami jako dobrzy, lojalni i trzymający się mocno etycznych zasad ludzie, postępujący w określony sposób, nie jesteśmy świadomi, że ktokolwiek może myśleć i działać inaczej. Nie dopuszczamy do siebie myśli, że ktoś mógłby świadomie nas skrzywdzić albo wykorzystać tylko dlatego, że dzięki temu poprawi się jego sytuacja finansowa czy samopoczucie.
To jest tak, że jeśli Ty nie kradniesz to wierzysz że inni też nie kradną, jeśli Ty nie zdradzasz to inni też nie zdradzają, jeśli Ty nie oszukujesz i nie plotkujesz to inni też tego nie robią... 

A prawda jest taka, że ludzie tak robią, że czasem jest to ich cały świat i ich sposób na życie.

Bywa, że zaufamy komuś, że pokładamy w nim nadzieje a taka osoba następnie nas oszuka.
Bywa, że pożyczymy komuś pieniądze i okażą się one darowizną.
Bywa, że z dobrego serca przygarniemy kogoś pod nasz dach a on nas okrada.
Bywa, że powierzymy komuś wszystkie swoje sekrety a on wykorzysta je przeciwko nam.

Bywa też, że zaufamy i się nie zawiedziemy.
Bywa też, że pożyczymy i dostaniemy z nawiązką.
Bywa też, że pomożemy a potem sami otrzymamy pomoc.

Bywa więc różnie.
 
Ludzie zawsze dokonują wyborów. W momencie gdy pojawia się myśl, mogą w nią wejść albo się od niej odsunąć. Mogą nas skrzywdzić albo nie. To my możemy dać się skrzywdzić albo stawić sytuacji czoła i powiedzieć, że się nie damy manipulacji. Zawsze mamy wybór.

Jeśli czujemy, że ktoś nie jest z nami szczery, gdy słyszymy że nasza intuicja coś nam szepcze do uszka, gdy widzimy drobne znaki pokazujące że ktoś się nami bawi, to zawsze mamy wybór- pozwolić na to i potem żałować albo nie wchodzić w to, odsunąć się i uniknąć konfrontacji.

Jeśli wiemy, że mamy w zespole, w gronie znajomych, w rodzinie, kogoś kto taki jest- nie musimy z nim przystawać, nie musimy wdawać się w dyskusje, wchodzić w interesy, zwierzać się i troszczyć o jego sprawy. Możemy a nawet mamy obowiązek zadbać wtedy o siebie, stwierdzić przed samymi sobą, że naszą dobroć wolimy przelać na kogoś kto z tego zrobi dobry uczynek a nie na kogoś kto chwiejny jak chorągiewka wykorzystuje to że chcemy dobrze dla wszystkich.

Ktoś mądry powiedział kiedyś, że wszystkich się nie da zadowolić. I słusznie. Zadbać na początku trzeba zawsze o siebie aby potem mieć z czego dawać innym. Dawać jednak nie z poziomu naiwności i rozdawnictwa a z poziomu świadomego dzielenia się tym co mamy. Można wykorzystać biblijne talenty i mieć ich więcej albo sprzedać duszę za judaszowe srebrniki, wybór leży po naszej stronie.

Warto być dobrym bo z dobra rodzi się tylko dobro i jeszcze więcej dobra. 
Nie warto wierzyć we wszystko co się świeci i mieć oczy i serce otwarte na to co wyczuwa nasza intuicja a do czego czasem sami się głośno nie chcemy przyznać.


Życzę nam bycia dobrym, życzę nam wiary w ludzi połączonych z brakiem złudzeń, że każdy postrzega ten świat tak samo jak my i że dokonuje tych samych, "w naszych oczach słusznych" decyzji.

Daria :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz