poniedziałek, 2 grudnia 2013

Porządek myśli

Porządek albo jest albo go nie ma ;)


Z obserwacji samej siebie doszłam do wniosku, że porządek w głowie przekłada się bardzo często na porządek w moim otoczeniu. Jestem osobą pedantyczną i lubię mieć wszystko na "swoim" miejscu i tak naprawdę nawet nie wiem jak to jest mieć bałagan, czy nie móc kogoś zaprosić do mieszkania bez wcześniejszego zapowiedzenia się. Kocham tak mieć i uważam, że jest to super super ale tym bardziej wiem też,  że coś w mojej głowie musi siedzieć jeśli pewne rzeczy nie są robione tak dokładnie jak to jest w moim zwyczaju ;) Gdy zaczynają mi po głowie kręcić się różne rozpraszające wewnętrzny spokój myśli potrafię, np. 2 dni nie ściągnąć suchego prania ze sznurków.

Dla niektórych może to być śmieszne lub straszne, dla innych całkiem zrozumiałe. Bo co tak naprawdę jest złego w tym, że pranie wisi 3 dni a nie 1 czy 2 dni? 
W sumie jeśli ma się inne ciuchy oprócz tych suszących się, to nic się nie dzieje ;)
Chodzi jednak o świadomość tego, że ja ZAWSZE robię to tak, że taki jest mój rytuał, pranie schnie a ja od razu je zbieram :)

Gdy myśli mam ułożone, duszę mam spokojną i wyciszoną, wszystko działa jak w zegarku: jest czas na książkę, na muzykę, na trening, na ludzi. Gdy zaczynają się rozkminki i zachodzą w moim wnętrzu, bardzo czasem subtelne zmiany, te rzeczy nie zawsze działają tak jak powinny. Nagle brakuje czasu na książkę choć doskonale wiem, że pieści to moje serce, nagle pranie wisi dłużej- bo przecież nic się nie dzieje, że tak jest, nagle pewne rzeczy mogą stać się mniej ważne choć tak naprawdę są najważniejsze i są podstawą.

Dlaczego o tym piszę? Bo wydaje mi się, że tak jest nie tylko u mnie. Że, nie tylko ja odkładam na później sprawy ważne i rzeczy, które standardowo są na teraz a zaczynają mieć dłuższą datę ważności.

Wiem już, że jest to efekt małego bałaganu w głowie. Wiem, że jest to czas, w którym mogę trwać jeśli tylko chcę ale fajnie jest, jak jestem w tym świadomie i wiem czego to jest efekt. Jak to mówią- prawda Cię wyzwoli ;) 

Przecież nie jest nigdzie powiedziane, że trzeba wszystko robić tak jak się robi zawsze i że odejście od harmonogramu jest karalne. Jeśli chcemy płakać-płaczmy, jeśli chcemy mieć stertę papierów, które miały być zrobione tydzień temu- miejmy ją, jeśli chcemy się obijać i nic nie robić- róbmy to- to wszystko jest dla nas dobre bo jest nasze i tego najwidoczniej chcemy na tę chwilę.

Ja jednak już wiem, że odejście od swoich standardów na więcej niż 50 m jest znakiem tego, że coś jest na rzeczy i że pora zmierzyć się z własnymi myślami i powiedzieć sobie głośno, że jest coś co chcę sama ze soba przegadać aby być spokojną i w równowadze z sama sobą.


Pytanie na dziś:
Czy uciekam od rzeczywistości i obowiązków gdy coś jest dla mnie niewygodne i gdy coś mnie w środku mnie niepokoi?


Życzę Wam i sobie porządku po swojemu.
Daria :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz