czwartek, 12 marca 2020

Wzorce rodzinne a życie "po swojemu"


Nie pisałam bloga kilka lat. Przyczyn można upatrywać wiele ale główna to czas.
Od ostatniego wpisu ja to inna ja, ani lepsza, ani gorsza, po prostu inna.
Z większym bagażem doświadczeń, kolejnymi przemyśleniami, odhaczonymi związkami, które wykreowały mnie taką jestem Tu i TERAZ.

Wzorce rodzinne a życie "po swojemu".
Temat można rozbudować jak wierzę z klocków lego albo wyciągnąć kilka wniosków, które wypływają z mojego życia, obserwacji żyć innych istot, płyną mądrością z publikacji psychologicznych czy tych z działu "egoteryka".
Gdziekolwiek nie poszukamy, pamiętajmy, że wszystko to ma gdzieś swój początek a tym początkiem jest doświadczenie.
Jako dorosła kobieta czasem zastanawiam się na ile moje życie jest moje a na ile jest to życie, które podpatrzyłam u moich rodziców i na tyle się z nim utożsamiłam, że uważam iż jest ono moje.
Ile we mnie jest mnie i tego jak chcę żyć, jak myśleć, jak kochać, jak doświadczać a ile we mnie schematów z domu, szkoły, podwórka, pracy?
Jak bardzo znam siebie i na ile potrafię ocenić co jest tym co ja uważam a co uważam bo ktoś powiedział, że tak jest...

Dziecko chłonie jak gąbka, nie tylko języki obce ;-) Jeszcze mocniej chłonie emocje rodziców i ich zachowania. Uczy się jak żyć, jak czuć, jak myśleć nie poprzez swój filtr a poprzez obserwację środowiska w którym dorasta. Co ważne dziecko nie używa swojego filtru nie dlatego, że nie chce ale dlatego że jeszcze go nie ma, jeszcze go tworzy.
Taki mały człowiek utożsamia się ze wszystkim co go otacza, z każdym dobrym i złym słowem. Problem w tym, że zgodnie ze współczynnikiem pozytywności, który jest bardzo istotny w odczuwaniu sukcesu i pozytywnego nastroju, proporcja pozytywnych i negatywnych sygnałów: emocji, naszych dziecięcych interpretacji czy słów, musi wynieść 3:1 abyśmy czuli się dobrze. Zgodnie ze współczynnikiem Losady (ten aspekt badali Barbra Fredricksonn i Marciel Losada stąd jego nazwa) na 1 negatywną emocję potrzeba 3 dobrych aby zniwelować jej moc i poczuć się dobrze.
Wiedząc to myślę sobie- jak wiele trzeba usłyszeć i przeżyć w życiu pięknych chwil aby wymazać z pamięci negatywne uczucia, które odczuwaliśmy jako dziecko. Ile trzeba włożyć własnej pracy w to aby przestać czuć się złym dzieckiem, błędem rodziców...
Ten aspekt świetnie według mnie przedstawia film Koterskiego "7 uczuć"- bardzo polecam każdemu, bez względu na to czy ma dzieci czy wie, że kiedyś też był dzieckiem.

Stąd też moje pytanie o wzorce rodzinne a naszą tożsamość, tożsamość dorosłego człowieka, który kiedyś był dzieckiem. Czasem bardzo kochanym, wychuchanym wręcz zamkniętym pod parasolem nadgorliwego rodzica, który już zapomniał jak sam chciał jako dziecko decydować o tym co zje, jak się ubierze, z kim się spotka, kogo lubi a kogo nie lubi.
Ktoś z nas może wspomina swoje dzieciństwo jako traumę: zero czułości, ciągłe pretensje, wysokie wymagania. Czy da się być wtedy dorosłym, który zna te uczucia? Czy ktoś kto nie usłyszał żadnego słowa pochwały ani nie poczuł aprobaty od swoich autorytetów i nauczycieli czyli rodziców, potrafi być inny niż oni? Czy można być ciepłym i dobrym dla siebie samego, jeśli o sobie słyszało się tylko złe rzeczy? Czy można uważać, że dorosły człowiek jest dojrzały tylko dlatego, że wskazuje na to jego wiek? Czy DDA zawsze będzie DDA (dzieci dorosłych alkoholików)?

Patrząc na to co widzę pośród moich znajomych, co widzę u siebie, co czytam, co słyszę- można bardzo bardzo wiele ale pod kilkoma warunkami:
- zauważasz, że nie żyjesz po swojemu i postanawiasz coś z tym zrobić
- szukasz mądrzejszych ludzi od siebie aby mogli Ci pomóc odnaleźć siebie w sobie
- działasz na wszelkie możliwe sposoby- nie szukasz kolejnych wymówek a zaczynasz szukać rozwiązań
- bierzesz odpowiedzialność za swoje słowa, czyny, decyzje i nie obwiniasz innych za swoją sytuację
- pomimo chwil trudnych, czucia się jak kupa, poczucia niesprawiedliwości i potrzeby ataku w odpowiedzi na niewygodną prawdę- nie zbaczasz z trasy
- szukasz sprzymierzeńców
- krok po kroku odkrywasz siebie

Nie ma nic złego w tym, że zaczynasz żyć inaczej niż Twoi rodzice.
Nie ma nic złego w tym, że nie lubisz jedzenia które oni lubią.
Nie ma nic złego w tym, że masz swoje zdanie, które jest inne niż ich.
Nie ma nic złego w tym, że musisz powiedzieć NIE któremuś z rodziców.
Nie ma nic złego w tym, że masz inne potrzeby, inny światopogląd, inną wizję życia, niż oni.

Kochaj ich dalej, ubóstwiaj ale pozwól sobie żyć po swojemu.
Weź to co Cię wzmacnia ale pozostaw to co odcina Ci skrzydła.
Przecież nie możesz zakładać, że tylko gdy będziesz myśleć i działać jak oni, będziesz sobą.

Bycie sobą to chodzenie swoją ścieżką, szanowanie swoich własnych wyborów ale przede wszystkim słuchanie swoich potrzeb.

Każde dziecko jest jak xero tego co wyniosło z domu. Czasem mniej, czasem więcej. 
Czasem jesteśmy tego świadomi a czasem wydaje nam się, że żyjemy inaczej.
Czasem tak jest a czasem nie ;-)

Na pewno co warto, to zaobserwować ile Ciebie jest w Tobie i na ile Twoje życie składa się z wartości rodzinnych, które jako dorosłego człowieka, Cię napędzają ku życiu a ile jest tych, które trzymają Cię w klatce.


Na ile my to my a na ile my to wszystko to co usłyszeliśmy o sobie od ważnych dla nas osób. Nie mam tutaj skali, nie posłużę się żadnymi badaniami. 
Sami oceńcie ile macie w sobie siebie a ile Wam wmówiono.
Czy naprawdę działasz jak lubisz czy tak jak Ci powiedziano, że należy działać?
Czy żyjesz swoim życiem czy tym które znasz z domu?
Czy starasz się zderzyć z niewygodną prawdą o tym, że nie bierzesz odpowiedzialności za swoje życie?

A może wiesz kim jesteś.
Wiesz co dla Ciebie ważne.
Pomimo tego, że nikt Ci nie mówił "Kocham Cię" , Ty mówisz.
Chociaż nie masz w rodzicach wzoru do naśladowania, to Ty chcesz takim wzorem zostać.

Ile ludzi tyle historii ale co człowiek to jego historia rodzinna.

Życzę nam czasu na odkrycie w sobie małego dziecka i zapytanie go o to kim chce być, jak chce żyć, jak się czuje, czego się boi, co i dlaczego chce udowodnić światu.
A najważniejsze aby w tym czasie rozmowy ze swoi wewnętrznym dzieckiem pojawiły się słowa "Kocham Cię i akceptuję Cię takiego jakim jesteś bo jesteś bezcenny i najważniejszy"

P.S. W takiej rozmowie z wewnętrznym dzieckiem, przyda się mieć pod ręką chusteczki...



Pięknego dnia dla wszystkich,

Daria



Foto: internet

1 komentarz:

  1. Długo by pisać komentarz, ale nie mogę pozostac bez słowa. Kazdy z nas sięga po wzorce, które wyniósł z domu i każdy podejmuje decyzję w swoim życiu co z nimi zrobi... w każdym wieku. Dlatego praca z młodymi ludźmi nad ich własną świadomością w obecnym czasie uważam za kluczową. Wiem ile kosztuje to pracy... ciągłej pracy :) i jestem pewny , że im wcześniej każdy z nas zacznie tym lepiej. Mam nadzieje, ze Ci młodzi ludzie będą mieli na swojej drodze mądre i szczerze kochające osoby, od których będą mogli uczyć się tego samego.
    Obyś stała Dario na drodze wielu z nich :)
    Pozdrawiam ciepło ze szczerą miłością w sercu :)

    OdpowiedzUsuń