Przyzwyczajenie wszystko zmienia !!!
Przyzwyczajenie wiele ma twarzy, wiele matek i na pewno każdy z nas może wymienić co najmniej kilka z nich. Przyzwyczajenia bywają mniejsze i większe, bardziej i mniej nam świadome. O istnieniu niektórych dowiadujemy się dopiero gdy zabraknie nam obiektu, stanu, okoliczności, które stale były i stały się dla nas tłem rzeczywistości.
Przyzwyczajenie określane jest jako "czynność zautomatyzowana, której wykonanie wypływa z odczuwanej potrzeby, np. przyzwyczajenie do jedzenia w określonych porach.
W razie niemożliwości postępowania zgodnie z przyzwyczajeniem człowiek ma nieprzyjemne odczucie."
Według mnie jest to też stan gdy nie mamy wcale potrzeby robienia danej rzeczy a robimy ją bo robimy ją zawsze, np. mycie zębów po posiłku. Tak zostaliśmy nauczeni i stało się to rytuałem.
Są też przyzwyczajenia, które wynikają z najprostszego pojęcia własnego komfortu. Są to działania dzięki którym jest nam dobrze, dzięki którym się relaksujemy i odpoczywamy. Ja, np. czuję się bardzoooo dobrze gdy mogę w ciszy posiedzieć na swoim wygodnym fotelu ale równie dobrze czuję się słuchając głośno ulubionej muzyki. Moim przyzwyczajeniem jest więc tutaj dobór otoczenia do mojego wewnętrznego stanu i świadomość co chcę dzięki tym doznaniom osiągnąć. Mogę się dzięki mojemu wyborowi wyciszyć lub rozruszać i podnieść poziom energii ;)
Przyzwyczajenia są czymś co nabyliśmy w trakcie życia, w trakcie przebywania z ludźmi
i uczenia się świata. Nikt z nas nie rodzi się przyzwyczajony do czegokolwiek ale umiera ze sporym zapasem "potrzeb".
Przyzwyczajamy się do ludzi, zapachów, miejsc, stanów emocjonalnych.
Gdy zabraknie nam ulubionej herbaty czujemy często niepokój i pojawia się stan gdy wiemy, że żadna inna herbata nie jest w stanie nas już teraz zadowolić ;) Niby śmieszne ale bardzo prawdziwe.
Przyzwyczajamy się, że w naszym domu zupa ogórkowa jest bardziej kwaśna niż w restauracji i dlatego nie smakuje nam tak dobrze ;) Zupa oczywiście jest wyśmienita ale przyzwyczailiśmy się do innej i ciężko jest nam nie oceniać tej którą mamy na talerzu.
Przyzwyczajamy się, że żona robi nam kanapki do pracy i gdy jednego dnia ich nie zrobi to jesteśmy źli bo jak to może być że kanapki zawsze były a dziś ich nie ma ;)
Przyzwyczajamy się, że w naszym domu chodzi się spać o 24:00 i o 22:00 w obcym domu nie zaśniemy ;)
Lista nawyków jest długa i jeszcze dłuższa a każdy z nas ma swoją.
O co mi jednak chodzi z tym przyzwyczajeniem, dlaczego o tym piszę.
Zatem tak:
obserwując świat, mój i ten wokół mnie, dochodzę do wniosku, że przyzwyczajenia częstokroć utrudniają życie i komplikują stany emocjonalne. Odbierają radość z przeżywania chwil tylko dlatego, że skupiamy się na tym co już poznaliśmy i trudno nam otworzyć się na to co nowe tak aby obyło się bez porównywania.
Nie potrafimy docenić, dostrzec do końca piękna, chwili, miejsca, rzeczy bo nasza uwaga zwrócona jest w stronę tego co mamy w pamięci jako najlepsze. Nie jesteśmy na 100% tu i teraz a tam gdzie chcielibyśmy być być przecież nie możemy ;)
Ja, np. przyzwyczaiłam się do pisania wszystkiego na karteczkach i planowania rzeczy, które mam zrobić i jak czegoś nie zapiszę to wydaje mi się, że o tym zapomnę. A fakt jest taki, że nie zapomnę bo to ważne i tak czy tak będzie mi się kręcić po głowie dopóki tego nie zrobię. Ale przyzwyczajenie jest i dzięki niemu pewien komfort ;)
Tak, a chodzi przecież o to aby nie skupiać się na pierdołach, przeżywać każda chwilę całym sobą, delektować się tym co jest nam dane doświadczać tu i teraz. Cieszyć się, że zupy ogórkowej nie musieliśmy sami robić a ktoś ją dla nas przygotował i nawet podał pod usta :)
O ile łatwiej gdy nie przyzwyczajamy się do ludzi i miejsc i nie uzależniamy naszego samopoczucia od tego czy jesteśmy tu czy gdzieś indziej, z tą czy z tamtą osobą? Oczywiście to bardzo ważne czuć się dobrze w towarzystwie konkretnej osoby czy w konkretnym miejscu ale nie jest już tak fajnie gdy nie potrafimy czuć radości z dnia tylko dlatego, że brakuje nam "zestawu pierwszej potrzeby".
Jak we wszystkim, tak i tu, chodzi o równowagę czyli znalezienie granicy w tym jak bardzo oddajemy siebie na rzecz naszych emocji a jak mocno zdajemy sobie sprawę z tego, że potrzebny jest nam do wszystkiego dystans by łapać radość z tego co jest :)
Świąteczny czas mamy więc z przyzwyczajenia znaczna część Polaków teraz pewnie ogląda Kevina ;)
Wszystko co jest w równowadze jest dla nas dobre.
Daria :)
czasem ułatwiają życie bo